wtorek, 14 maja 2024

Anatewka

Tak mi wstyd że było mi wstyd

Nawet drzewa umierają stojąc mówiłaś

Po co płaczesz kobieto Związek ducha z materią

Poza ziemią z niedomkniętą raną mleczny brzuch Anatewki

Daidalos z poczuciem winy Maca kupowana gdy sklep pusty

Na co komu te szyby zaparowane Nie w tych domach

Nie budź mnie już więcej Mamo.

poniedziałek, 13 maja 2024

Merlin bibliofil

Merlin siedzi przy drewnianym stole

Na drewnianym krześle

Przy umiarkowanie rozpalonym kominku

Czyta wielką księgę okutą w skórę

W wielkim lesie w szklanej grocie

Merlin nie jest eko

Na drewnianym talerzu resztka dziczyzny

Teraz świat jest eko kasza plastikowe buty

Walka z plastikowymi torbami ścinamy więcej drzew

Na papierowe torby

Merlin przeciera oczy ze zdumienia zostaw świat

Wpuść go z powrotem do wody

Bo się udusi

Czytaj księgę życia

We własnym akcie urodzenia.

sobota, 11 maja 2024

Merlin ma skrzydła

 Mam w sobie jakąś niecierpliwość

Zaszywam stare dziury w nowych ubraniach

Których jeszcze nie kupiłam

Ale planuję i biorę kwas foliowy

W całej radości podbrzusza

Trenuję cyrk z tekstyliami

Merlin szuka kordonka do wyhaftowania skrzydeł

To dobrze Dobrze że masz przybyć i to oznajmiasz

Niecierpliwość chroni cierpliwość właściwą

Płaczący rzadko kroczą w marszu samobójców

Pod depresją załamuje się most ostatni

Przystanek czarnego słońca

Ale ja się tym męczę

Ale ty się tym męczysz

Ty i ja jesteśmy nietykalni

Choć ryzyko czuć zwłaszcza wieczorami

Gdy bohaterski naród rozprawia się z plastikową słomką

Zagrożeniem jak niedobór B12

Popatrz fioletowy kordonek

Zaczaruję sztandar ze skrzydłami

Uciekniemy na nich do spełnienia

Będziemy codziennie oglądać obrazy

Willema de Kooninga bez udziału cienia i mroku

Znam tyle miejsc w których ochronią nas

To są miejsca w których skrzydła nie działają

Nie musisz słyszeć tego czego nie chcesz usłyszeć.

piątek, 10 maja 2024

Merlin ustawia sobie lustro

 Umiem mówić obrazami

Poruszam się metaforą

Abstrakcja jest dla mnie

Jedynym realnym bytem

Oniryzm wyznacza codzienne decyzje

Uzależniam swój kierunek

Od tego co mi się przyśni

To czemu nie umiesz chodzić nad ziemią

Przerywa mi Merlin

Rozkładasz parasol

Na wszelki przejaw nietolerancji

Płaczesz ulewą

Żeby uzasadnić konieczność parasola

Wpadasz na targi medycyny naturalnej

Po kolejny ametyst

Na wygnaną intuicję.