Spłynęły łzy bo powiedziałam
Powiedziałam żeby nie połknąć
Tego strachu rozszarpać się nie da
Kęsami obłożyć wielki talerz
Z napisem pusto mrok cholera
Po łzach przyszły następne
Jakby człowiek był beczką bez dna łez
Od których łasi się morze oswojone
Zapachem dążącym do syntezy
Scalającym prostotę fikcji
Z komplikacją dnia
Tego się nie da przeżyć
To można przeumierać
Z łagodnością sensoryczną z prostą łzą
Dłubiącą dół ofiarom w gładkim policzku.