poniedziałek, 11 listopada 2019

Grobbing

Każdego roku fala grobbingu się rozszerza i ewoluuje. Grobbing nabiera nowego znaczenia i wymiaru. W tym roku, na przykład, zaobserwowałam wzmożony nacisk na grobbingowe fotki. Roześmiane twarze w światłach zniczy albo skupione, zamyślone przy krzyżach. Krzyże grobowców przytulane, buzi dla krzyża, krzyż objęty, twarzą do krzyża... Komentarze pod zdjęciami, których nie rozumiem, np. "zerknij na mój grób", "nie żałowałaś na znicze, ech". Znicze na parafinkę albo baterię, migające i grające. Mikołaj, z brodą w czerwonych portkach, z knotem w środku czeka na twoją zapałkę. Grobbing to także wrzucanie do sieci tablic upamiętniających bliskich zmarłych oraz zastawę pieczary.
 "Pobliż, pobliż bardziej, nie widzę daty zgonu".
 "Widzę, że chryzantemy bordowe u ciebie. U mnie nie są bordowe, jak widzisz. U Mietka też nie bordowe. A u ciebie bordowe"... 
"Zjeżdżaj z mojego profilu. Za takie teksty wypad ze znajomych". Grobbing to nie są żarty. Ma swoje prawa, rządzi się własnymi. Na grobbingu obowiązuje pewna etykieta oparta na dużym słoiku wazeliny. Kiedy znajomy daje fotkę z grobem pokrytym żółtym zniczem i żółtym kwieciem mówi się "ale ty to Bronek twardo przeżywasz. Zapraszam do siebie na profil. Ja też przeżywam. Pozdrawiam. Ala". Dziwny świat, dziwni ludzie. Czy od tego ktoś lub coś jest lepsze? A co na to zmarli? Cieplej trochę od grobowca wystawionego obcym friendom na przemykającym pasku aktywności? Kiedy byłam dzieckiem i umarł mój tata, chodziłam przez rok na jego grób z jedną świeczką. Po roku zrozumiałam, że ojca tam nie ma i nie wróci. Przez ten rok jednak nauczyłam się, że najważniejsze, by było czysto na cmentarzu i by paliły się znicze. Można też postawić kwiaty. Chociaż w grobach są jedynie szczątki ciał to jednak wytwarza się bardzo intymna relacja pomiędzy kamieniem - strażnikiem ludzkich zwłok a żałobnikiem. Potem rodzina przekazuje tak silną energię do miejsca pochówku swoich bliskich, że odpowiedzialny kamień, stanowiący wrota do grobu, zdaje się przechowywać łzy i zbierać dla rodziny odpowiedzi, które prawdopodobnie spływają na niego z deszczem. To niewątpliwe miejsce święte, miejsce naszej pamięci, w której chroniona jest nieśmiertelność duszy oraz przypominanie, że każde życie kiedyś się zamyka. Przeglądając więc posty mojego znajomego obejmującego ramieniem krzyż, z głową położoną na jednym z ramion, stwierdziłam, że ze mną jest coś nie halo. Nie mam stu lat, a czuję się jakbym miała dwieście, rozglądając się po świecie według grobbingu.