Mój Chrystus Mój Bóg Mój Krzyż
Moje odrapane kolana
Moja wina
Mój grzech co dnia ten sam
Czemuś mnie opuścił
Moje modlitwy
Moje szarpania
Mój gniew Mój smutek Moja tęsknota
Rozłożona ramiona bezradny gest
Na prostym krzyżu złożony napis
Prawda wpisana w fałsz wpisany w Prawdę
Przekłamany krzyk Wrzask ludzki i nieludzki
Każdy kogoś opuszcza
Mój Bóg mówi do mnie cicho i spokojnie
Rozdygotany wiatr zaciera niektóre sylaby
Grzebie w piachu jakby był na to czas
I wydobywa ogromne bochny chleba
Rysuje ryby ze zdziwionymi oczami
Że nie wiedzą co czynią
Mój świt przychodzi zawsze z Nim
Czasami przy mnie chwilę poczeka
Czasami klękam a czasami przeżegnam się leżąc
Puszczam wodę nad wanną Przelatują myśli śliską emalią
Za brak wiary w Niego i W imię wiary w Niego
Musi garść z trumny zmarłego donieść do Golgoty
Zamknięta synagoga i rozchylone wrota kościoła
Kościół Lud i Dom Boży
Zniknięcie i objawienie na obłokach niebieskich
Słone łzy szybko wsiąkają w wełniane rękawy
Zostanie tylko wełna i sól
Pomarszczone ręce porzucone Aleje poszukiwań
Aleje zmierzchów Aleje rozrysowanych nadziei
Zmięte życie Zmarszczki człowieka
Twarz Boga Głos Chrystusa Miecz Archanioła
Złota tarcza przed głodem wojną i chorobami
Zawołał donośnym głosem Oddał za mnie życie
Gdybym nie wiedziała że zaraz potem Zmartwychwstał
Strzeliłabym sobie w łeb.