poniedziałek, 14 sierpnia 2017
Pączek sobie narysuj
Bardzo pani dziękuję. Naprawdę bardzo. Jednak to zdecydowanie za mało. Gdyby mogła pani wyczochrać więcej, wyczesać tłuste kąski oraz kęski. Najlepiej dwa w jednym albo obok. Wie pani, ja nie twierdzę, że nic pani nie zrobiła, ale potrzeby ekonomiczne są wielkie. Jakieś jedno małe kłamstwo, dwa kłamstwa filigranowe, trzy kłamstwa odcięte od świata, kompletnie nie zachowują składu ani ładu. Na kłamstwo jeszcze nikt nie umarł, nikt nie przekręcił się przez kłamstwo, kłamstwa nie zapił wódką, bo nie szło przełknąć. Czemu pani robi z kłamstwa monstrum. Istotę nadczłowieczą, która zmierza ku końcowi, względnie ku upadkowi. Kłamstwo powinno zostać niewidoczne, eteryczne i lepiej go na ziemię nie ściągać. Widziałem panią wczoraj na koncercie. Melomanka. Co koncert jest w mordę jeża. Ja nie, ja wyszedłem gdzieś w połowie. Darmowy koncert to poszedłem; świni i szczecinę wyrwać. Co? A pewnie, że jak bym kupił bilet, to bym nie wyszedł! Do samego końca bym tyłek na taborecie trzymał. Zapłacone to nie wychodzę! A jakie tam brzydko, jakiej klasy nie mam. Wszystkie siedem mam. Na koniec ludzie wstali, żeby owacje były na stojąco? Aha, żeby wyjść? No tak, samochody zaparkowane, szybciej się wydostać... Pani nieżyciowa. Dobra, poczciwa, ale nieżyciowa. Do końca siedziała i na stojąco klaskała, naiwniak, cóż zrobić. O mnie mówią "Waldek maszyna"; rozpierduchę to ja już potrafię zrobić. A kiedy znowu taki koncert będzie? THX, wielkie. Chodziłem pół roku na angielski.