Kiedy byłam mała, myślałam że jesteście wieczni. Granatem nocy pisane. Najcudowniejsze chwile są wtedy, gdy spada czar i zapominamy o pociągu, w którym jedziemy. Na każdego działa inny czar i każdy ma swojego czarodzieja. Jeśli się go nie zauważy albo zignoruje, bajka nie pojawi się na ekranie drugi raz, bo kino w podróży jest limitowane. Czarodziej towarzysza naszej podróży nie zdoła nas zaczarować, bo nie zna do nas zaklęcia. Zaklęcie jest jedno i uaktywnia się tylko w kombinacji jednego czarodzieja i jednego uczestnika podróży. Obecność drugiego człowieka staje się naszą własną obecnością. Oczy mają bowiem moc gojenia i kołysania. Są sygnałem z tamtej krainy, z tamtej przestrzeni. Ludzie w pociągu rozmawiają o dźwiękach, które słyszą i o obrazach, które widzą. Nadają życiu sens; sami piszą a potem czytają książki. Mają podatki od czynności, które wykonują w pociągu. Chcą się sobie podobać; ubierają swoje ciała i koloryzują się. Niezależnie, czy podróżują spokojnie czy zakłócają porządek publiczny, muszą kiedyś wysiąść. Nasze myśli gdzieś krążą. Energia krąży. Baribum zbiera po nocy płacze w jeden worek i zanosi do lasu.