Ja pochodzę z dopuszczalności błędu
W obliczeniach idei prostych i złożonych
I z filmu przyrodniczego
I z kolorowych wycinanek
Zachodzących o zmierzchu
Poznanie przedstawień
Poznanie spektakli i wyreżyserowanych zdarzeń
Przeczucie że nic się nie zmieni prócz
Zmysłu odczuwania dotyku i gniewu
Jezu jaki ciężki Twój krzyż
I jaki czerwony
Nie chcę teraz go nieść
A może ja nie chcę umrzeć w chwale
Gdy zegar świata powie
Już czas
Chcę być nie sama
I chcę być postrzegana
Przez wlot świeżego powietrza lufcikiem
A jeżeli lufcik jest iluzją
A pogarda milczeniem
To na miłość Twoją Panie
W co ja się u Ciebie zmienię.