poniedziałek, 13 listopada 2017
Szklany zamek
Czy jedno wydarzenie może zadecydować o całym życiu? Jak to jest możliwe, że coś trwa chwilę a potem gdzieś za kurtyną codzienności trwa wiecznie? Teoretycznie człowiek ma tysiące szans, tyle ile dni, by zmienić, przewartościować, ogarnąć. Ale tak się nie dzieje, nawet jeśli marzy o szklanym zamku. Molestowanie seksualne w dzieciństwie doprowadziło Rexa, bohatera filmu D.D. Crettona, do poważnych dysfunkcji i uzależnień. Nigdy nie zbudował szklanego zamku, tak jak nigdy nie wydostał się spod wpływu zboczonej matki. Uciekł od niej, jak uciekł od życia, pozostając w koszmarze jej szponów. Alkoholik i hazardzista, który uznawał swój, znikomy za przemożny, wpływ na bieg życia, swojego i całej dookolności. Do końca pozostał tym okaleczonym dzieckiem, które odgrażało się po kolejnym ciosie, że jak zechce to jeszcze wszystkim pokaże i wszystkim się postawi. Rana, stale otwarta, zalewana alkoholem. Gówniarowatość skrzywiana kolejnymi promilami. Genialny umysł, niewiarygodna mądrość nie są w stanie przebić się przez ból istnienia oraz nieograniczone poczucie wolności, która zdaniem Rexa, jest ochroną przed złem świata. Mocny eskapizm, którego zabrakło kiedyś przy molestującej matce, przełożył się na jego życie i rodziny. Jeannette, ukochana córka Rexa, wzniosła się ponad skrajną patologię rodziny i wyciągnęła z niej rodzeństwo. Może nie jest to victoria na całym polu, bo najmłodszej siostrze się nie udało. Jednak patologię i biedę się dziedziczy, wnika na zawsze w korzenie, a te dzieci są już w innym, lepszym świecie. To ludzie wykształceni, pracujący, żyjący w normalnych domach, a nie na wysypisku śmieci. I tu był też ten jeden raz. Rex uczył córkę pływać rzucając ją dosłownie na głęboką wodę. Dwa razy się topiła. Za trzecim dopłynęła do brzegu. Ojciec pokazał jej siłę, która w niej cały czas była. Umiejętności czekające na uruchomienie i że to od niej tylko zależy, czy dopłynie do brzegu. Czy zeżre ją strach, czy też uwierzy, że może wszystko. Pływanie jako symbol samego życia, samodzielności, niezależności i zaradności. Można przetrwać całe życie trzymając się kurczowo brzegu, który paradoksalnie tym brzegiem być przestaje, gdyż sam bezruch jest atakiem człowieka na samego siebie. Człowiek musi umieć się poruszać, nawet jeśli te ruchy są niezborne. Ruch jednak przenosi i pozwala urzeczywistnić marzenie, plan, cel. Każdy ruch wiąże się z pewnym ryzykiem. Całkowity bezruch to niepodjęcie ryzyka koniecznego. Dzisiaj Jeannette jest znaną dziennikarką i w jakimś sensie udało jej się przedostać z otchłani głodu, brudu i niedostatku do zamku. Może nie jest on szklany, ale jest zamkiem Jeannette.