sobota, 20 stycznia 2018

Dandys rozmawia z Andromedą

Stoję w tej samej wodzie którą piły dinozaury
Pod samym sklepieniem piwnicy
Rozcieram je jak ciasto by zrozumieć znaki
Z prawej strony rysunki ludzi pierwotnych
Pierwsi tu przyszli i pierwsi pomarli
Pierwsza wiadomość list do ludożerców
Którego nie rozkminiam Pokolenie po wojnie
Lewa to folklor Powinnam znać ale nie znam
Prawy łuk lewy łuk zamknięcie przerażenie kneblowanie
Mumia Ciasno pod samym sklepieniem chwytam tlen
Uderzam pięścią i posypuje się na mnie gwiazdozbiór
Z Andromedą uwolnioną wyzwoloną tak dawno temu
Nie mów o swojej samotności nikomu bo gorsza jest od niej
Tylko desperacja traktuj ją jak odrębność jak nowe przebranie
Dandysa na równi z nonszalancją i wyjebaniem w kosmos
Zazdroszczę jej że została zauważona
W plemieniu subiektywistów słychać gaworzenie
Urodził się kolejny bóg
On jest tylko Jeden Odwracam do nich zabandażowaną twarz
Patrzą na mnie jak na inskrypcję w kamieniu
Przekazujemy sobie z Bogiem myśli na odległość On mnie słyszy
Nigdy nie jestem sama Jestem światłem
Które płynie w Nim po którym On płynie Trafię
Wyjdę Wzejdę On odsunie łuki kanty i smołę
Nauczy tajemnego alfabetu drzew Zaślubi Księżyc ze Słońcem
W tym miejscu otworzą się drzwi na moje lęki Pozbawi samotności
Przez nastanie dnia jako światła które jest we mnie
I odtąd będzie tylko szczęście Zaskoczona
Najbardziej zaskakujemy siebie sami.