Pigmalion jest głuchoniemy
Ma wielki dom i dorobek
Oglądam jego rzeźby mniejsze i większe terytorium
Własności odrębności dwa razy więcej świata
Zatopione wyprawy książeczki czekowe oczekiwania
W kamieniu drewnie komplikacjach
Żyły w jego dłoniach Żyją we wspaniałomyślnej Andromedzie
Pigmalion jest głuchoniemy
Uśmiecha się częściej i zaczesuje włosy plastikowym
grzebieniem
Bez jednego ząbka Oferuje świat całkowitej mitologizacji
Czasu przestrzeni drzwi otwartych pracy na cztery ręce
Ja mam tchnąć życie w jego kamień wyjąć z niego serce i
zjeść
A potem będziemy żyć długo i szczęśliwie
Myślę o zwycięzcach dezerterach i zapomnianych miłościach
W wielkich piramidach na podwórkach Pigmaliona i jego
przodków
O bryłach kolumnach formach figurach rzeźbionych na
wytartych kolanach
A ziemia nie pochłonęła potępionych i niebo nie rozdarło
się w pół
Przybywam w sobotę To wigilia tego dnia
Kaligrafuję na chusteczce do nosa no way
Pigmalion nie czyta Do niego mówią emocje moich ruchów
Krzyk obcasów o odejście ciszy z jego ust
Kroję tort sama
Nie jutro razem z Pigmalionem
Wyciągam mu przed wyostrzonym wzrokiem
Pokrzywdzonego rzeźbiarza przez los wróżbę na to
Co nie nadejdzie nie nastąpi nie spłynie w kamień drewno
komplikacje
Trzy lśniące szklane miecze odcięcia wycięcia ścięcia
Dandysa z uporządkowanego świata bogów półbogów i
pigmalionów.