Jeden wyraz banalny
By nie było niecodziennie
By knot nie stał się ważniejszy od świecy
Moje dworce świata
Moje nienarysowane mapy
Globusy które mi się nie przyśniły
Nieistniejące autobusy w które nie wsiadałam
Moje wszystkie ukochane nieodbyte podróże
Takie całe moje niezaśpiewanie przy ognisku
Nigdy nierozpalonym którego nie omijałam nawet
By poczuć czy się boję ognia
Nie moje że aż moje ze złotym piachem
Z plaży bez zasięgu i poza
Bo była częścią nienarysowanej mapy
Żeglarza który raz mi się przyśnił
I raz mnie zostawił.