Nowy ślad pocałunek trop
Nowe znaki po wakacjach po snach nocy żadnej
Z bólem głowy serca telefonu od zagłady milczenia
Owczy pęd z koszami malin ogniem ryjącym
W tęsknocie która nigdy nie była twoją
Jakby czas umarł bo gospodarza nie było w domu
Jakby cynizm był przed etyką masłem na toście
Na święta krzykną bombki i łańcuchy choinkowe
A ja tego nie przyjmę Nie strawię Nie uniosę
Pokona mnie słaby podmuch powietrza
Jakim jesteś zanim zgaśnie cokolwiek było
A pozostanie cokolwiek jest
W tym jakże malowanym dworku jakże
Przypadkowe potknięcie Złoty deszcz
Poetycka śmierć Zwyczajny pogrzeb
Po spektakularnej burzy na otwarcie nowego sezonu.