Smutek się naprężył Otworzył usta
I powstał łuk elektryczny
Wstrząs ogarnął wszystkie liście i jedną kawę w kilku filiżankach
Bez ucha słychać było wielką eksplozję płonących
Emocji przeciętych ogniem zwarcia wypowiedzianych synonimów
Miłości Prawdy Dobra i Piękna
Nierozumianych Nieokreślonych Słabo wyważonych
Bez refleksji Namysłu Komunikacji
A smutek uważał że jest nieśmiertelny
I stopił się bo nie umarł
Bóg mu nie pozwolił
A oni niczego nie byli świadomi Cała wyprawa już za nimi
Jaka literatura
Brzmi przecież przedziwnie znajomo i definitywnie obco
Jednym pociągnięciem muzyka świata
Łamane na światło i lśnienie
W każdym razie na wysoki połysk Bardzo.