niedziela, 17 września 2017

Między deszczami

Bardzo pionowo
Aż do kostek
Bez tego koniecznego tonu uprzejmości
Oczyszczanie z toksyn
Nawet drzewa mają torsje
Pod stopami układają się ślady
Lata którego nie było Nadziei bo nie umarła ostatnia
Chwile między deszczami 
Kwaśnymi humorami bez pytania o zgodę
Te chwile wypełniają opowiastki z Dzikiego Zachodu
Między deszczami jest taki świat taka wyspa taki brzeg
Gdzie nawet drzewa są zawsze szczęśliwe
I słuchają wszystkiego czego chcę Każdej z moich nut
Na tapecie nadzieja trochę pudrowego różu fuksji trochę
Między się gubi odnajduje zasypia budzi deszcz.

sobota, 2 września 2017

Bez zasłony

Tego dnia mogło stać się wszystko
A nie stało się nic
Prawie nic
Bo to że się nic nie stało
Jest prawie gwarantem że wreszcie się stanie
Drzemie długo a potem wybucha
Płonie wysoko nisko niżej
Ale nie można odwracać się do takich płomieni plecami
Oglądać je przez okulary tęczowe zmory z humorami
Przez ten most który zaczyna i kończy a nawet dzieli
W każdej chwili może wydarzyć się wszystko
Kiedy wszystko jest tylko impresją albo staje się impresją
Prawie nic Prawie cisza Tu z kawą w kubku z lawendą
Gęsta cisza Głośna Bolesna Niedopowiedziana Niezamknięta
Nieotwarta z tajemnicami przypuszczeniami gdybaniami
Cisza która ma korzenie zagadki dlatego stąpa boso
Ciche ciszy stąpanie po ostrzach dnia jest wręcz niestosowne
Bo w takiej sytuacji powinna coś powiedzieć
Cicho.