czwartek, 29 grudnia 2016

Rok. Nowy

Mało miejsca w obrębie zdania. Nie nakarmi się nim gołębi, nie odnajdzie jutra i nie rozważy eschatologicznie. Są jakieś środki; porcje wyrazów w bukietach i na talerzykach. Część w termosach niezawodnie zachowujących ciepło. Niektóre już w foremkach (kształt bakłażana) czekają na wsad do pieca wielkiego jak Chiński Mur. Dla admiratora światowego dziedzictwa długość zdania jest hegemonią. Nieważne, że odbiorca zdania nie ma z jego autorem od jakiegoś czasu kontaktu. Zdanie trzeba wydziergać, włóczką wielokolorową, zimową. Takie ciepłe, puszyste, barwne zdanie z ogonem jaszczura. Dorzucić warto słownik mowy ciała i wypowiedzieć prężąc się i wysuwając język tak, by dotykał delikatnie płaszcza izolującego człowieka od człowieka. Izolującego życie od przygody i bezpieczeństwo od przypadku. Taka rozkosz milczenia, które krzyczy i opada z rozsypanymi słowami na całą nagość prawdy - ciała - życia. Specjalna oferta na zdanie kończące, by nigdy się nie skończyło i dało początek czemuś, co musi się stać i stanie się, nawet jeśli nie otworzę oczu. I zatopię w nich to, co chcę tylko dla siebie, zastygnięte moje własne wspomnienia oprawione w trzęsącą histerię. Przejedzie jeden, drugi, dziesiąty rok, po każdym takie zdanie ostatnie, ważne, kluczowe. Do obowiązkowego zapamiętania, podkreślone, bo do ewentualnej recytacji. Pojawi się ten nowy z rozsuniętego morza z poduszkami powtykanymi w rogi sytuacji. Wyjdzie ze złotych piachów, błyśnie nocą Kairu i krwawym kamieniem księżycowym i to nowe wzejdzie na starym, spółkując ze starym, przeciągając stare w nowe, odłamie kawałek 3D, na obrusie parę kropli z ich wina, potem te okrzyki całkiem wojownicze i spadnie deszcz, i będzie nawoływał ziemię. Zadzwoni telefon. Kropla deszczu zrani skórę brzucha ocierając się o szorstką, nieprzygotowaną na czułość, w ciągłej pracy, ziemię. Włączy się automatyczna sekretarka. Ktoś opamięta się głosząc coś tylko swojego w błotnej kąpieli. Odwrócą się ci zawsze odwróceni. Okrucieństwem naznaczą czoła okrutniejsi od zwierząt. Niemyślący przejdą wzdłuż myśli rachitycznej oponenta. Czas drgnie. Zauważą ci wypatrujący swoich bliskich na drugim brzegu. Mgła jak wyrocznia sabiańska. Mgła, na którą brakuje suplementów. Ani ją obejść, ani przeskoczyć. Nie ustaje z rzeźbą mięśni. Po kocich łbach Wielka Niedźwiedzica poprowadzi wóz ten najjaśniejszy. Nowy Rok w żadnym momencie nie jest nowy. Nie starzeje się w bezpośredniej styczności stycznia nawet. Można oprzeć się o dowolną planetę i obserwować. Jednia.

niedziela, 18 grudnia 2016

Choinka. ŚWIATŁO

Pisanie listów do św. Mikołaja wyjaśnia dzieciom w jakimś stopniu istotę adwentu, uczy cierpliwości i wytrwałości w oczekiwaniu na magię świąt, ale mocno przeszkadza w zrozumieniu sensu Bożego Narodzenia. Największym prezentem, jaki można sobie wymarzyć, jest obecność. Obecność kogoś sprawia, że chce nam się przygotować nadzwyczajnie, zorganizować i wreszcie kupić prezenty. To wielki dar - mieć dla kogo zrobić prezent, dawanie jest błogosławieństwem. Pod jednym, wszakże, warunkiem, że ktoś umie przyjąć prezent. Rzucony w kąt zamyka obieg dobrych emocji i nie odpowiada na serdeczny gest. Praktycznie wszystko w tym momencie zamiera i, niestety, nie dotyczy to jedynie materii.
Święta to taki czas, może nawet jedyny, gdy uzmysławiamy sobie, że pieniądz nie jest aż tak ważny, jak się wydaje albo jak się skutecznie udało wszystkim wmówić, że tak jest. Można nim wyposażyć sobie życie, również i to choinkowe, ale nie ma w nim duszy i nie rozpali naszych serc miłością. A przecież życie istniało przed pieniądzem. Życie było pierwsze. Nikt inny jak sam człowiek wyniósł pieniądz na tron i dał mu władzę. Jak to się ma do Pierwszego Przykazania? Nie rozchodzi tu się o utrzymanie na powierzchni i to w pionie, ale o oddawanie pokłonu i służalczość, które ruchem powolnym, ale stałym i niezmiennym, doprowadziły glob do dzisiaj. Jakie jest dzisiaj, każdy widzi. Każdy, kto nie jest przesadnie krótkowzroczny i nadmiernie naskórkowy.
Święta rozkwitają najpiękniejszym czasem dla kochających się i trudnymi dniami dla samotnych, którzy muszą je przetrwać, przeczekać i przetrzymać. Święta transparentnie ukazują brak, pustkę, potęgują emocjonalną nicość. Samotni doświadczają tego, co rodzinom wydaje się niepojęte.
Święta to czas wielkiej radości z narodzin Boga, więc niech Jego Światło pojawi się w każdym domu. Nie rozpraszajmy tego Światła mnogością imitacji w kolorowych pudłach. To, czego nie mamy jest niczym w porównaniu do tego, co mamy.
Każdego roku zastanawiam się, czy Mama wybaczyła mi moją nieobecność podczas ostatnich Świąt w Jej życiu. Myślę, że moja Córka ma podobny problem. Mama jest po drugiej stronie i tam dowiedziała się wszystkiego, o czym Jej nie mówiłyśmy z troski, więc wybaczyła nam już lata temu. Pewnie jednak z pierwszą gwiazdką poszybuje znów ta myśl ku Niebu... Wybaczyłaś nam, Mamo?
Niech przy każdym stole zasiądzie prawdziwy Święty Mikołaj ze znajomym blaskiem oczu i kochanym uśmiechem, a w jego wielkim czerwonym sercu będzie cała moc Miłości.
Ze świątecznym pozdrowieniem :-)))

środa, 14 grudnia 2016

Przewaga

Miarę człowieczeństwa cechuje używanie przewagi. Praktycznie każdy ma czegoś więcej od kogoś. Wykorzystywanie więc swojej przewagi jest albo samodestrukcyjne albo otwarte na Wszechświat. Przewaga może dotyczyć dokładnie wszystkiego; zarówno wartości materialnych jak i niematerialnych. I zupełnie nieistotnym pozostaje, czy wykorzystujemy swoją pozycję zawodową, finansową, tężyznę fizyczną, mądrość, inteligencję emocjonalną, etc. do tego by się zemścić, odreagować czy sprawić ból - zawsze prowadzi to do samounicestwienia poprzez uruchomienie energii wstecznej i odwiecznego prawa przyciągania. Każda łza wylana przez nas za pewien czas popłynie na naszym policzku. Niestety, dotyczy to również naszych bliskich. Jeżeli na naszym podwórku wszyscy poza jedną osobą wylewają na siebie pomyje (w dosłownym tego słowa znaczeniu), to ta jedna i jedyna osobą będzie miała duże trudności, by zachować czystość przechodząc przez to podwórko. W dużym skrócie; tak jest z wojnami - cierpią ludzie całkowicie niewinni, którzy w żadnym aspekcie nie mają z tą wojną nic wspólnego, ale pozostają na jej obszarze. Po moim ostatnim wpisie otrzymałam wiele komentarzy jakże skrajnych, do których postaram się odnieść. Wielu z Państwa uważa, że są większe problemy niż życie królików. Z perspektywy bezpośredniej człowieka z pewnością tak. Jednak jeżeli ktoś używa swojej przewagi fizycznej, by obedrzeć ze skóry bezbronne zupełnie zwierzę w celu uszycia maskotki, powoduje bezsensowne zupełnie zło zabijając żywą istotę. Antagonistów z kolei zirytowało usprawiedliwianie zabijania futrzanych uszatków w innych celach. Nie posiadam tak rozległej wiedzy medycznej, by zabrać w tym miejscu głos. Być może istnieje taka forma alergii pokarmowej, że organizm ludzki może funkcjonować tylko na mięsie króliczym? Skąd mam wiedzieć? Alergia to choroba cywilizacyjna naszego wieku, uczulenia mutują się i coraz więcej dziwacznych przypadków, i kolejnych restrykcji w dietach, dlatego "usprawiedliwia" w ostatnim poście nie ujęłam w cudzysłów. Wszystkim serdecznie dziękuję  za lekturę oraz uwagi. Oby przełożyło się to jeszcze na więcej beztroskich królików skikających po świecie, które za marchewkę staną się najlepszym kumplem naszej codzienności. 

sobota, 10 grudnia 2016

Króliczek z króliczka

Przepiękne, we wszystkich możliwych kolorach, mięciutkie króliczki na breloku za jedyne 49.90 na stoisku Manhattanu w Olsztynie. Można je również kupić jako wyposażenie torebek i kurtek. Piękna jak marzenie ekspedientka zachęca do zakupu informacją, że te króliki są wykonane z prawdziwych królików, że to nie żadna tam sztucznota, bo inaczej nie byłyby takie miękkie. To, że świat jest okrutny i panuje w nim prawo buszu, wie każdy z elementarną choćby wiedzą o naszej planecie, więc reakcja wzdrygnięciem na każdy przejaw zła szkodzi jedynie na własne serce, a życia to nie zmieni. Jednak są granice, których za Nałkowską przejść nie można, bo się sobą przestaje być. Właśnie... Nie wyobrażam sobie granicy wrażliwości, empatii, ogólnie pojętego dobra takiej pańci zawieszającej przy torebeczce króliczka. Zabawka została wykonana z obdartego ze skóry żyjącego zwierzęcia. Tylko takie futro jest trwałe i nie wyłazi. Zwierzęta najczęściej więc są bite w głowę i w stanie ogłuszenia przez nacięcie futra obdziera się całego uszatka. Trwa to kilka minut, a w ciągu następnych kilku minut królik, już bez futra, umiera z bólu. Z tego, co wiem, nie są podawane żadne środki znieczulające, bo na hodowli zwierząt na skóry ma się zarabiać, a znieczulenie kosztuje. Nie ma tu też żadnego usprawiedliwienia - nie chodzi o jedzenie, specjalną dietę konieczną do przeżycia człowieka, nie rozchodzi się również o futra naturalne dla ogrzania zmarzniętych bogaczy. Chodzi jedynie o to, by jakaś cienka laska kupiła swojemu kilkuletniemu synkowi pod choinkę różowego króliczka. Mały będzie spał w łóżeczku z przytulanką, na którą, bezbronne zupełnie zwierzę, oddało życie. Nie ma na całym świecie zwierzęcia okrutniejszego od człowieka. Tylko człowiek jest zdolny do tak wyrafinowanych i zaplanowanych tortur. W końcu to ludzie wymyślili obozy koncentracyjne. Moje zwierzęta, towarzyszące mi w różnych okresach życia, to moi najwierniejsi przyjaciele dający za miseczkę jedzonka miłość i bezgraniczne przywiązanie. Zwierzęta nie są wyrachowane, ale bezinteresowne. Dla nich właściciel jest jeden, nie odchodzą i nie zakochują się w kimś innym. Człowiek powinien uczyć się od zwierząt jak być dobrym i co naprawdę DOBRO oznacza. Tymczasem króliki i inne zwierzęta również (lisy, jenoty, kuny) są żywcem obdzierane ze skóry, by  zapełnić miejsce pod choinką w domach, gdzie dawno umarła miłość.

środa, 7 grudnia 2016

Rozsypany dzień

Istotnie, trochę się rozsypało. Trochę przeszkadzało, bo promienie słoneczne mrużyły firany i kładły ciemnoszare kamienie na opuchnięte powieki. W planie było dobić do 10% całej twórczości, ale po miesiącu ambicję opuściłam na całe 5%. Ze zdumieniem zerkam na blogi, gdzie autorzy silą się na zamieszczanie wszystkiego, co mają, mieli i ślina na blog... Widocznie są autochtonami bloga, bo inaczej tego wytłumaczyć nie sposób. Mało jest takich miejsc, które stanowią lokum na większość, a cóż dopiero na wszystko. Niemniej jednak chapeau bas przed tymi wspomnianymi, bo chcieli to uwili gniazda w necie i to ich wyłączność. Inni publikują np. na fejsie sądząc, że ich twórczość idealnie pasuje do portalu społecznościowego. Na fejsa logujemy się dokładnie po to, by czytać wątpliwej wartości teksty, by w ogóle społecznie zgłębiać tajniki świata poza friendowaniem. Chyba i tak lepsze to niż dzielenie się z tysiącem znajomych (a można mieć tylu?) swoją codziennością. Posiłkując się złotą myślą z "Co się wydarzyło w Madison County" taką pewność można mieć tylko raz, że moje i tylko moje życie jest frapujące dla każdego. Mój ból paznokcia przyciąga tłumy a moja kawa bez kopa obezwładnia a nawet kładzie na kolana. Kolejny krok już za rogiem. Może nie znaczyć nic w działaniach Wszechświata, a może być tym ruchem, który wywoła rewolucję w życiu, które ceni sobie, i to bardzo, spokój. Tak naprawdę nigdy nie wiemy, który ruch wyzwoli bezruch, a który zatrzęsie naszą chatką. Najczęściej znamienne pozostają te zdarzenia, za którymi się nie oglądamy. Te, których wypatrujemy, pozostają niewidoczne dla oczu.