sobota, 21 lipca 2018

Do...

Przechowaj mnie bezpiecznie
Choć budzi to mój wewnętrzny opór
Bez etykiety
Dotyka to jednak bardziej ciebie niż mnie
Pogrzebana żywcem świątynia
Budzi się z krzykiem
Ucząc się na nowo kroków
Przesuwając cienie przedmiotów
Po których nie pozostał nawet ślad
Z renesansowego widowiska
Łabędzi śpiew słychać naturalnie
Swobodnie jak pękają serca
Jeśli zechcesz nas złożyć w ofierze
Świetliki wskażą drogę a ja
Będę na ciebie czekać w chmurach.

piątek, 20 lipca 2018

Zawsze w moich myślach

Jeszcze dzisiaj zasypiemy to morze które nas dzieli
Jeszcze dzisiaj ocalimy ten portret nas już należący do historii 
Jeszcze dzisiaj nakarmimy się obecnością fizyczną koniecznością
Na którą skazał nas Bóg
I nie zgubimy się już nigdy więcej w żadnych wątkach dramatach farsach
I tak będzie dopóki nie rozpadniemy się na tysiące kawałków wszechświata
Czyli przed samym podaniem deseru
Krucha ziemia Nawet ona jak ta cienka taca
Tryumf bajki kto by pomyślał w naszych czasach oczy Anioła.

wtorek, 17 lipca 2018

Teatr cienia

I stała się noc
Duchy uwolniły się ze starej skrzyni
Czekały w niewidocznym miejscu
Na brawa publiczności
Spektakl jako operacja na otwartym sercu
Żywym umyśle Czującym nerwie
Jest życie Jest teatr Jest gra
Nieskończona sztuka skończyła się
Wlazł mrok i powiedział że po wszystkim
Słychać było autor autor
Duchy ulizały materię Wyszły na scenę
To nie były brawa 
Okrzyki spoza teatru cienia
Ale stała się noc
Noc zaklęta w jaśmin
Który pokazał duchom nieskończoność.

poniedziałek, 16 lipca 2018

Publikuję jako ja

Jesteśmy wolni
Oni trzymają dziennik egzorcysty
Dziewczyna z pociągu nie wie jaki to ma adres
Przebudzenie
Można jeść do woli roztopione lody
Puste miasto wciąga mgłę przez słomkę
Jego krańce układają się jak usta z błyszczykiem
Wróć i zostań bo mnie pożre cała ta historia
Z tobą i z tym co udaje że nie jest tobą.

czwartek, 12 lipca 2018

Merlin uśmiecha się


Merlin uśmiecha się na wyrost
W koszuli skrojonej na miarę
Na płótnie zarys kontur bez planu
Na kliszy rozmazana postać
Symfonia ciągle niedokończona
Człowiek tworzy to co już było
Stary duch nie chce odejść Problem z karmą
Nie pytaj o coś o czym nie masz pojęcia
Bo dostaniesz odpowiedź
Z którą nie będziesz wiedziała co zrobić
Nie placki ziemniaczane
Chrupiącą formę cudu natury
Żeby uratować świat
Trzeba uratować siebie
Czystego na wzór Boga
Z mocą plemienia połączonego
Wspólnotą i wzajemnością
Z tą nieskalaną symetrią
Która odbiera mowę albo zaklina język
Tak już się dzieje
W uśmiechu mieszka zbawienie
W twoim uśmiechu widzę dwa zbawienia
Może nawet więcej.