niedziela, 22 sierpnia 2021

Salon tajemnic

To normalne że moje ciało chciałoby
Ale tylko czasami
Pogrążyć świat w wiecznej ciemności
Albo kazać wszystkim grabić te same liście
W to samo miejsce
Przecież i tak tego nigdy nie zrobię
Bo mam szerokie sumienie
I głębokie gardło moralności
Jak boski kielich z którego Stworzyciel popija
Mszalne wino
Obserwując jak się miotam i pętle jednocześnie
Następnego dnia zapala mi znów Słońce nad areną
I ponownie ustawia lustro
Rozkładam tarota
Losuję chińskie ciasteczko
Czytam horoskop lunarny
Różnie
Jestem mniej lub bardziej przygotowana.

wtorek, 17 sierpnia 2021

Piękno ukrwione

Po burzy Nowe życie
Odarte ze skóry niebo Prawie krwiste
Okno śpi Firanki ledwie przebudzone
Moją nagłą nagością pożądania
W nocy piękno jest bardziej ukrwione
Świtem staje się nieostrożne
Pod ścianę dochodzi tylko niewinność
Oszałamia jak ulewa
A potem ktoś podnosi głos Mówi że Jezus rozmnożył ryby
Więc wierzę że twoje usta napoi moja wilgotna rozkosz
Jakieś gęste milczenie a może przyspieszona arytmia okrywa wiosenny szal z nutą
Vivaldiego?
I nagle zupełnie nie wiadomo jak zostajemy
Dodatkiem do dnia Wszechmogącego
Wartą honorową nocy i dni tygodni i miesięcy
Aniołem jak tym stróżem ty zawsze przy mnie stój
Pod gwiazdami żyjemy i rośniemy jak miasta
Na innych planetach ktoś zostaje Bogiem
Ja proszę tylko o szklankę wody
I gaśnie ostatnie światło na gałęzi
Razem ze snem
Ukrwione niebo zaczyna świtać.

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Oz

Biała otchłań tej kartki Niema jak niepisanie na niej
Czekam nad nią
Pod nią zasuszam maki Przy niej stawiam makową świecę
Czekam przed nią
Aż przemówi czcionką numer 12
Aż otworzą się drzwi i stanie w nich smok
Artystyczna figura koronek
Odmawianych co wieczór Czekam aż w końcu nareszcie Ale nie przyszedł
Nawet sen
Mam bardzo dużo czasu i bardzo dużo kartek
Wszystkie są białe i czyste poza czasem
I czekają na moje rozdygotane litery 
Na mój interpunkcyjny płacz Krzyk mojej frazy
Na łańcuch splot Wątek zakończenie Fabuła inwokacja Pieszczota kartki
Dialog z papierem Ukołysz mnie wreszcie
A tu nawet pomyłka nie dzwoni
Przyciągam do siebie jeszcze raz
Prawem sekretu wielkiego smoka 
Wpatruję się w pustą kartkę
I widzę w niej siebie prawem lustra
Chowam w piwnicy Kładę klucz na kartce
Kartkę zjadam prawem tajemnicy 
Kartka zjada mnie prawem samotności
Wypatruję smoka na ulicy 
Ludzie wypatrują świńskiej grypy
Może wpuszczą wojska
Rozwalą każdego z chusteczką Miał nadejść smok Nadeszła wiosna
Wracam do białych kartek Sypią się po oczach 
Kłują w oczy Chwytają się za różki
Klękają na papierowe kolanko
Układają kwieciem w jedno skrzydło
Na całą ścianę Na całą dzielnicę Na całe miasto
I głos z megafonu telefonu radia telewizora gardła tłumu
Tłumem dźwięków gamą liści jezior Aniołów Stróżów
Siłą muzyki klasycznej obrazów Rembrandta kogucikami folkloru ziemskim freskiem Przemawia
Jestem Oz Wielki Oz 
Kim jesteś i dlaczego chcesz się ze mną bawić?

niedziela, 15 sierpnia 2021

Zaklęcie

Powiedz jakieś zaklęcie
Ślimak
Ślimak to nie zaklęcie
Ślimak siedzi za tobą na ścianie
W naszym domu nie ma ślimaków
Są w każdym domu który ma stół i krzesła
Jaja sobie ze mnie robisz
Robiłem na śniadanie z grzankami
Naprawdę za mną jest ślimak
Jest widać głodny i zaraz na ciebie skoczy
Zrób coś
No już
Co już
Powiedziałem zaklęcie i ślimak zniknął.

sobota, 14 sierpnia 2021

Sza

Cisza chodzi w swoich szatach
Każdy ją widział
Nikt nie wie jak jest ubrana
Komponuje na nienazwanych instrumentach
Każdy ją słyszał
Nikt nie umie jej zanucić
Nawet w ciszy
Jest dumna i nie do podrobienia
Wiele sytuacji ją imituje
Ona nie ma swojej imitacji
Cisza gra najczęściej w sercu
I staje się bólem przeklętym
Nawet z litości nie tyka jak zegar
Jest zawsze zapowiedzią
Ponoć nadzieją
Głodem który wyżera w nas wnętrzności 
W ciszy.

piątek, 13 sierpnia 2021

Amadeusz

Gruby ptasznik obżera się własnym
Nieogolonym ciałem
Słodka zapłata dla ciebie
Amadeusz Amadeusz
Wcześniej oddał należny hołd
Kobiecie upadłej
Przeklęta przeklęła pustą ulicę
Zobaczyła jej własną alienację
Wyobcowanie we własnym ciele
Przez ciało ulicy
Otwartość ciała paradoksu samotności
Ulicy boleśniej uwierającej
W metafizykę kobiety pająka
Taka zapłata za to że o tobie myślę
Amadeusz Amadeusz.