środa, 20 grudnia 2017

Merlin przechodzi na światłach

Czerwone to rubin
Zielone szmaragd
Merlin widzi w światłach kamienie
Kamienie są światłem
Merlin aż i tylko Gubi się
Magia w rzeczywistości
Rzeczywistość zaklęta w przyziemność
Wielki Mag nie umie poradzić sobie
Na zwyczajnym skrzyżowaniu
W teorii tak zwanego przypadku
Merlin może przejść Merlin może się zatrzymać
Merlin nic nie może Merlin musi.

wtorek, 12 grudnia 2017

Moja podróż z Merlin

Merlin mówi że świat jest dziki
Dziki albo dziwny
Na czubek butów wychodzi
Płaski glob planeta z emocjami
Nie radzi sobie w tym Merlin
Okopcone brzegi ust
Wypalone słowa ścięte drzewa 
Drogowskaz ścieżki po której
Merlin ma priorytetem dojść do końca
Żując przestrzeń ciągnącą się jak guma
Mózg odbiera kolejne kłamstwa
Kolejny raz wierzy Planeta drętwieje.

piątek, 8 grudnia 2017

Moja przygoda z Merlin

Brawo
Narysowałam statek
Brawo 
Narysowałaś statek
Jest w kolorach twoich Pani Jeziora
Ale nie przesadziłam z różem
Dość wolno lekko płaci mi
Bezpośrednim zwrotem do adresata
Obok małych szczęść przejeżdża kryształowa grota
Na drugim planie niezrozumiały ziemniak
A nie kamień
Trochę dziwny ten twój statek i to wkoło
Komunikuję się z nią linijkami
Zabiera blok kredki wzrusza nie wiadomo czym kogo
Znam co najmniej kilka powodów 
Dla których przestaje się egzaltować
Na wysokości wzroku szybuje różowy statek
Widzisz to
Jej statek wydostał się z kartki i leci
Jej tu nigdy nie było
Opowiedziałem ci tylko jej niespełnioną historię
Z czasów gdy ciebie poznałem a jej się zawalił świat
Wielki czarodziej Merlin 
Nie To ona miała na imię Merlin
Witamy państwa na pokładzie samolotu Merlin
Obok mnie siedzi staruszka z siwymi włosami do ramion
I małą owieczką na rękach.

czwartek, 7 grudnia 2017

Ułamki

Popatrz
Powiedziała 
Popatrz teraz
Rozsunęła zamek w torebce
Wyjęła lusterko tusz do rzęs i dwanaście kolorów szminek
Po co ci tyle tego
Zapytałam oglądając z ciekawości numerki na spodzie i firmę
Popatrz
Ponowiła kładąc notes i długopis Parkera
Po co mi to tu kładziesz
Popatrz
Nie spojrzałam znudzona
A ona przestała oddychać.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Coś. Nagle

Dzisiaj chciałam otworzyć szerzej drzwi okna
Ale udało mi się tylko oczy
Zamglone oszronić czystą pierwszą łzą
Której nie znał mój policzek a mówi
Że jest przy mnie zawsze
Unoszę swoje odcięte skrzydła
Sprawdzam czy umiem znowu latać
Jak wtedy gdy był tylko jeden świat jedna miłość
Kiedyś wróci tu smak i aromat dużych słodkich owoców
Pokarmu duszy bez konserwantów 
Niemodyfikowanego genetycznie Moje skrzydła odrosną
Mój drogocenny kamień ożyje w pierścionku
Którego nie mam ale mieć powinnam Wróci do mnie
Chciałabym zobaczyć zdziwienie najstarszych drzew
Chciałabym zatrzymać wilczy pęd owczą naiwność kruczą grę
Chciałabym otworzyć szerzej drzwi zamknąć oczy
Poza wszystkimi oknami z których na niby wyglądam.