niedziela, 10 grudnia 2023

Kolęda z Merlin

Nie mam słów w spiżarni
A wiersze muszą być prawdziwe
Nie znam hasła
By zamigotała radość na choince
Merlin przegląda się w czerwonej bombce
I układa łańcuchy swoich włosów
Na nagim jak samo stworzenie
Sztucznym drzewku
Wypuść karpia do wody
Zobaczysz życie
Nieprzegadane znaczy wiele.

czwartek, 7 grudnia 2023

Totalny

 Warkocz


Płacz                                                  Apokalipsa

Symbioza

                         A po marazmie jest mróz

Zaskroniec
                  Nie kostnienie
                  Nie komórka
                  Nie korytarz
                  Nie kołonotatnik
Ale mit

Na stole kłębek wiskozy

                                                                                                                 Zderzenie
                                                                                                                 Zwodowienie
                                                                                                                 Katawodostrofa


Dobrze że drogowskaz

Implozja istnienia implikuje innowację intonacji istoty improwizacji

                                                         
                                                Inwokacja

To zdecydowanie na początek.                                                               

środa, 6 grudnia 2023

Bądź mą klawiaturą

 Z trudem zbieram klawiaturę pod palcami i splatam myśli w warkocz. Na parapecie leży śnieg ze śladami śmiesznej wielkości stópek ptaka. Samochody głośne jak w zwykły dzień tygodnia. Niebo poważne i skupione na niepokazaniu humoru. Słońce jest dziś światłem, ale nie głaszcze ciepłem zastygłych ścian i codziennych ruchów człowieka. Ja jestem za szybą. Czasami w nią walę, czasami za nią krzyczę, czasami przez nią wołam. Przed moją szybą przystają czasami jacyś ludzie. Jedni pomachają, inni pokrzykują, jeszcze inni przyklejają twarze do szyby, by lepiej mnie ujrzeć, ale prędzej czy później człowiek czujący swój los przechodnia wprowadza dominantę ruchu i zostawia kobietę za szybą. Niewiele rozumie z jej zachowania, gestów, a i jego codzienność - codzienność przechodnia stawia mu wymagania jakże obligatoryjne. Każdy człowiek poważnie chory jest osobą zza szyby, a ludzie na jego drodze, bardziej i mniej przychylni, życzliwi, jacykolwiek to ludzie z drugiej jej strony. Człowiek jest zdolny do największych powstańczych gestów, ale nie jest zdolny zrezygnować z codzienności przechodnia, dlatego los człowieka za szybą jest ciężką dolą. Przechodzień uważa, że bycie za szybą to prestiż. Po pewnym czasie, pewnych latach; życie za szybą połączone ze stopniem komplikacji choroby i towarzyszącym jej strachem - największym potworem, bólem i cierpieniem wypacza tegoż człowieka i deformuje jego wyraz. Wyraz bez wyrazu.