poniedziałek, 18 listopada 2019

Bo liście spadają

Kochaj mnie tak, żebyś chciała przyjść do mnie na placki ziemniaczane, gdy będę stara. Kocham Cię tak, ale Ciebie nie ma, Mamo.

poniedziałek, 11 listopada 2019

Grobbing

Każdego roku fala grobbingu się rozszerza i ewoluuje. Grobbing nabiera nowego znaczenia i wymiaru. W tym roku, na przykład, zaobserwowałam wzmożony nacisk na grobbingowe fotki. Roześmiane twarze w światłach zniczy albo skupione, zamyślone przy krzyżach. Krzyże grobowców przytulane, buzi dla krzyża, krzyż objęty, twarzą do krzyża... Komentarze pod zdjęciami, których nie rozumiem, np. "zerknij na mój grób", "nie żałowałaś na znicze, ech". Znicze na parafinkę albo baterię, migające i grające. Mikołaj, z brodą w czerwonych portkach, z knotem w środku czeka na twoją zapałkę. Grobbing to także wrzucanie do sieci tablic upamiętniających bliskich zmarłych oraz zastawę pieczary.
 "Pobliż, pobliż bardziej, nie widzę daty zgonu".
 "Widzę, że chryzantemy bordowe u ciebie. U mnie nie są bordowe, jak widzisz. U Mietka też nie bordowe. A u ciebie bordowe"... 
"Zjeżdżaj z mojego profilu. Za takie teksty wypad ze znajomych". Grobbing to nie są żarty. Ma swoje prawa, rządzi się własnymi. Na grobbingu obowiązuje pewna etykieta oparta na dużym słoiku wazeliny. Kiedy znajomy daje fotkę z grobem pokrytym żółtym zniczem i żółtym kwieciem mówi się "ale ty to Bronek twardo przeżywasz. Zapraszam do siebie na profil. Ja też przeżywam. Pozdrawiam. Ala". Dziwny świat, dziwni ludzie. Czy od tego ktoś lub coś jest lepsze? A co na to zmarli? Cieplej trochę od grobowca wystawionego obcym friendom na przemykającym pasku aktywności? Kiedy byłam dzieckiem i umarł mój tata, chodziłam przez rok na jego grób z jedną świeczką. Po roku zrozumiałam, że ojca tam nie ma i nie wróci. Przez ten rok jednak nauczyłam się, że najważniejsze, by było czysto na cmentarzu i by paliły się znicze. Można też postawić kwiaty. Chociaż w grobach są jedynie szczątki ciał to jednak wytwarza się bardzo intymna relacja pomiędzy kamieniem - strażnikiem ludzkich zwłok a żałobnikiem. Potem rodzina przekazuje tak silną energię do miejsca pochówku swoich bliskich, że odpowiedzialny kamień, stanowiący wrota do grobu, zdaje się przechowywać łzy i zbierać dla rodziny odpowiedzi, które prawdopodobnie spływają na niego z deszczem. To niewątpliwe miejsce święte, miejsce naszej pamięci, w której chroniona jest nieśmiertelność duszy oraz przypominanie, że każde życie kiedyś się zamyka. Przeglądając więc posty mojego znajomego obejmującego ramieniem krzyż, z głową położoną na jednym z ramion, stwierdziłam, że ze mną jest coś nie halo. Nie mam stu lat, a czuję się jakbym miała dwieście, rozglądając się po świecie według grobbingu.

wtorek, 5 listopada 2019

Cmentarny

Wielka ogromna energia 
Wypełnia szklany znicz
Grafika cmentarna
Walczący knot do rana
Gdy światło jest głośniejsze od ciszy
Brak ciał a pustka jest głośniejsza od ciszy
Epitafium wiesza się na czarnym lesie
Kroki nieobecnych głośniejsze od ciszy
Jedno nic z tak wielu nic i nic staje się
Policzalne w konstelacji gwiazd płomieni
Rapsod rozlany w kamieniach
Look rok po roku
Piękna zaduma w atrakcyjnych cenach
Uzależnione od kieszeni zapałki zapalniczki
Zapal zapal zapal
Zmarli potrzebują odrobiny czułości
Wolność poprawność milenium
Festyn instytut cisza.

sobota, 2 listopada 2019

Archaniołowie

Święty Michaelu Archaniele
Święty Mieczu Potęgi Wielki Wojowniku
Ja żołnierz 14031966 Armii Boga
Proszę byś podniósł mnie z kolan
Miałam kiedyś taki rok w którym umarli dwaj moi bracia i odszedł mąż
Nie było wojny W ciągu paru miesięcy straciłam trzech mężczyzn mojego życia
Pora zejść na wiersz Nie miejsce na tkliwość ckliwość czułostkowość łezki buzi
Twarda liryczna rzeczywistość
Przez pół roku spałam Nocą stającą w poprzek której ani przechodzić
Przeskoczyć Trzeba chwycić się nieba by ją przespać
Nie przepaść w niej  Nie dostać zawału serca jest tak trudno albo wylewu
Święty Rafaelu Archaniele
Bóg uzdrawia Ześlij swoje szmaragdowe światło Wiadomość na komórkę
Nie ma rodziców braci Życie usiadło na taborecie Utraciłam korzenie
Kręgosłup od siedzenia na taborecie bardzo boli A ja jestem tylko Ewą
Mam w dłoni pióro Grzebię nim bliskich Walczę z cieniem
Lucyfer mnie na światłach goni Straszy że ugryzie gdzie mnie boli
Trzymaj się wersu Opanuj emocjonalność Naciągnij metaforę Ubierz epitet
Wypasiony bez ulegania sezonowości Inspirowany modą z sentymentem
Do starej motoryzacji Mam skłonność do przykrótkiej prozy Przydługich wierszy
Tak jestem skonstruowana psychicznie Minimalistka z wyobraźnią
Rozpiętą na plenerowych sztalugach Szukam wciąż ciebie
Święty Gabrielu Archaniele
Czy było Ci kiedyś żal człowieka
Bliscy to sprawa świadomości Obecność jest darem
Ocal mnie miłością Gdy tylko pióro w ręku mam
Jeśli możesz jeszcze wstać to wstań mówisz głosem mego ojca
Pochylasz siwizną mojej matki
We mgle po zapachu nut anielskich rozpoznaję ślady
Echem sylabotonicznym z zagubioną średniówką
Jeśli możesz jeszcze wstać to wstań ponawiasz
 Bóg jest Miłością.

piątek, 1 listopada 2019

(* * *)

Moja matka miała oczy rozcinające
Bure i szare dźwięki na miejsce i czas
Których nie chwytał słuch absolutny
Moja matka miała ręce które umiały się modlić
Gdy z zaćmą cerowała mój płaszcz i gotowała kartoflankę
Moja matka miała serce które straciło serce 
Podczas okupacji z dziecięcego strachu
Moja matka oszukuje mnie odkąd umarła
Że przechodzi z tłumem starych kobiet na światłach
Moja matka cieszyła się z zapasu mąki w szafie
I z mojego kolczyka w nosie
Moja matka nie umiała ze mną rozmawiać więc
Piła ze mną kawę
Tak naprawdę zawróciła stamtąd tylko raz 
Po mojego brata bo charczał i dusił się
A lekarze mówili o śmierci mózgu
Opowieści mojej matki są przydługie ale 
Brat je jeszcze rozciągał potem grali wspólnie z matką
Porozumiewali się nutami których ja nie chciałam odkryć
Moja matka gdyby żyła czekałaby na mnie dzisiaj w oknie
Zaglądałam do okien zapłakanych dziś deszczem
Z tą nieumiejętnością radzenia sobie w beznadziejnych sytuacjach
Z tym brakiem akceptacji bez pogodzenia z pogodą też.

* * *


Idzie przez sen mój ojciec
Trzyma w rękach mój obłok snu
Jest poważny Ma garnitur którego nie znam
Przedstawiam go pustym drzwiom
Mówię że to mój ojciec
Prowadzę go światłem świec do sali
Na której nikt nie czeka
To mój ojciec głośno obwieszczam
Zaczyna się garbić
Jakby bał się że nie przygotował specjalnej mowy
Stale masz loki jak mała dziewczynka
Mówiąc odgarnia mi grzywkę z czoła
Nie czuję jego ręki
Czuję ciepło jego oczu na swoich powiekach
Nie to świetlówki
Weź mnie pod rękę mówi ojciec
Ale ja wolę biegać przy nim i podskakiwać
Z czterdziestoma latami na plecach
Idzie przez sen mój ojciec
Ma długi płaszcz do kostek
Bruzdy na twarzy
I szacunek na wskazującym palcu
Nie podskakuj kiedy do ciebie mówię
Ty do mnie nie mówisz Ciebie nie ma
Jestem Popatrz stoję obok twojego cienia
Znam go dobrze Jesteśmy po imieniu
Nie ma ciebie Nie ma... Nie ma gdy piorę wielki prochowiec
Życia Nie ma gdy rozdrapuję do krwi każdą chwilę ciszy
Nieznośnej
Idzie przez sen mój ojciec
Ma na ustach bladoróżową bezradność Podnosi rękę
Jakby chciał pomachać albo się przeżegnać
Daj mi rękę Pochodź ze mną trochę Wypluń gumę
Tańczę ze szmacianą kukłą w kółeczku
Nie ma cię nie ma nie ma
Biegnę pustą drogą Kałuże połykają moje łzy
To mój ojciec Tata
Ale kałuże milczą
Nie chodziłem akurat tą drogą
Tłumaczy stary stłoczony bezsilnością
Nie ma cię nie ma
Nadal masz piegi na nosie
Nie znasz już mojego nosa krzyczę mu prosto w nieżywą twarz
Nie ma ciebie Nie ma ciebie
Staję naprzeciw wielkiego dębu który ma ramiona rozłożone jak
Chrystus
To mój ojciec
Tak Wiem odpowiada stary dąb
Odwracam się z radością
Ale starego ojca już nie ma.