niedziela, 10 grudnia 2023

Kolęda z Merlin

Nie mam słów w spiżarni
A wiersze muszą być prawdziwe
Nie znam hasła
By zamigotała radość na choince
Merlin przegląda się w czerwonej bombce
I układa łańcuchy swoich włosów
Na nagim jak samo stworzenie
Sztucznym drzewku
Wypuść karpia do wody
Zobaczysz życie
Nieprzegadane znaczy wiele.

czwartek, 7 grudnia 2023

Totalny

 Warkocz


Płacz                                                  Apokalipsa

Symbioza

                         A po marazmie jest mróz

Zaskroniec
                  Nie kostnienie
                  Nie komórka
                  Nie korytarz
                  Nie kołonotatnik
Ale mit

Na stole kłębek wiskozy

                                                                                                                 Zderzenie
                                                                                                                 Zwodowienie
                                                                                                                 Katawodostrofa


Dobrze że drogowskaz

Implozja istnienia implikuje innowację intonacji istoty improwizacji

                                                         
                                                Inwokacja

To zdecydowanie na początek.                                                               

środa, 6 grudnia 2023

Bądź mą klawiaturą

 Z trudem zbieram klawiaturę pod palcami i splatam myśli w warkocz. Na parapecie leży śnieg ze śladami śmiesznej wielkości stópek ptaka. Samochody głośne jak w zwykły dzień tygodnia. Niebo poważne i skupione na niepokazaniu humoru. Słońce jest dziś światłem, ale nie głaszcze ciepłem zastygłych ścian i codziennych ruchów człowieka. Ja jestem za szybą. Czasami w nią walę, czasami za nią krzyczę, czasami przez nią wołam. Przed moją szybą przystają czasami jacyś ludzie. Jedni pomachają, inni pokrzykują, jeszcze inni przyklejają twarze do szyby, by lepiej mnie ujrzeć, ale prędzej czy później człowiek czujący swój los przechodnia wprowadza dominantę ruchu i zostawia kobietę za szybą. Niewiele rozumie z jej zachowania, gestów, a i jego codzienność - codzienność przechodnia stawia mu wymagania jakże obligatoryjne. Każdy człowiek poważnie chory jest osobą zza szyby, a ludzie na jego drodze, bardziej i mniej przychylni, życzliwi, jacykolwiek to ludzie z drugiej jej strony. Człowiek jest zdolny do największych powstańczych gestów, ale nie jest zdolny zrezygnować z codzienności przechodnia, dlatego los człowieka za szybą jest ciężką dolą. Przechodzień uważa, że bycie za szybą to prestiż. Po pewnym czasie, pewnych latach; życie za szybą połączone ze stopniem komplikacji choroby i towarzyszącym jej strachem - największym potworem, bólem i cierpieniem wypacza tegoż człowieka i deformuje jego wyraz. Wyraz bez wyrazu.

środa, 15 listopada 2023

Matka Boga

 

Bądź pozdrowiona Matko Boga który
Ostatnio na mnie nie spogląda
Może ukradkiem a ja o tym nie wiem
Już dość tych naręczy pustki do domu wniosłam
Śmiecąc przy tym chyba
Pełne wazony
W łzach stać będą w parzystych bukietach
Ozdobną czcionką piszę list do niewysłania
Nie obraź się na mnie nad ranem
Za brak koperty błękitnej
Nawet smutek w uniesieniu ma swoje imię
A ja z bezimiennymi przy stole drętwieję
Bądź pozdrowiona Matko Boga który
Czasami mocniej wierzy we mnie niż ja w Niego
Który wszystkie ścieżki bycia zaznaczył różańcem
Kamieni drzew świateł zamkniętych
W bańkach naszych oddechów
Bądź pozdrowiona Matko Boga który
Spada deszczem po każdym żarze
Zamyka snem wylęknione powieki
Otwiera drzwi w każdą niepewność
Jutra i modli się na rogu ulicy.

poniedziałek, 13 listopada 2023

Droga



Kobieta i mężczyzna
Odwrócone spojrzenia
Rzęsy falują mocniej i szybciej
Odwrócone ich plecy
Odwrócone w nie ciosy
Ciosy nieprzepraszane pocałunkami
Wyciągnięte ramiona
W pustą noc głodnych serc
Ona zdejmuje firany do prania
On nie myśli o praniu w tym tygodniu
Tygodnie przelatują po jej zmarszczkach
Lawinowo
Dzwonią do niego telefony
Kiedy ona podnosi słuchawkę
A on zakłada kurtkę
Matka Boża uczy małego Jezuska modlitwy
Owoc połączenia nieba z ziemią
Jego żebro i jej dusza.

czwartek, 9 listopada 2023

Salon tajemnic

 


To normalne że moje ciało chciałoby
Ale tylko czasami
Pogrążyć świat w wiecznej ciemności
Albo kazać wszystkim grabić te same liście
W to samo miejsce
Przecież i tak tego nigdy nie zrobię
Bo mam szerokie sumienie
I głębokie gardło moralności
Jak boski kielich z którego Stworzyciel popija
Mszalne wino
Obserwując jak się miotam i pętle jednocześnie
Następnego dnia zapala mi znów Słońce nad areną
I ponownie ustawia lustro
Rozkładam tarota
Losuję chińskie ciasteczko
Czytam horoskop lunarny
Różnie
Jestem mniej lub bardziej przygotowana.

piątek, 15 września 2023

Dzienniki

 

To było w maju na pewno

Bzy konwalie pierwsze truskawki

Ominęło Salem znane z procesów

Czarownice pokazały sumienie

Wyciągnięte na lewą stronę

Przez wszystkich ramię

Takie gardło przez które przepływa

Cała rzeka wrażeń

Merlin zapala papierosa

Nie rób tego nigdy.

poniedziałek, 11 września 2023

Salem. Stos

 

Te przeszklone ściany robią całą robotę

Ekscytuje się Merlin

Redukują zmarszczki czasu

Poprawiają jędrność całego domu

Schylaj się to zaniża framugi

Ostrzega Merlin stoi za mną

Wspiera w starzeniu mieszkania

Którego nie ma

Widmo ma w sobie jad żmii

By nie stać się twoim źródłem kompleksów

Czarownic jednak nie uratował jad żmii

Pokonał go stos.

niedziela, 10 września 2023

Salem. Wejście

 

Tam głód obecności człowieka

Staje się wyczekiwanym deszczem

Otwieram skórę

Z pokorą przyjmuję nadejście.

sobota, 9 września 2023

Z "Merlin. Magia Salem"

 

Wprowadzenie

 

Książka „Merlin. Magia Salem” została zainicjowana wierszem „Merlin tłumaczy o co w życiu chodzi” w tomie „Moja przygoda z Merlin”.

Tam tańce czarownic rozerwały granice liter i przeniosły się w obszar pozostawiony na później.

Gdyby nie zgoda Merlin na drugi tom, być może powrót Merlin do lasu zakończyłby nie tylko rejs, ale i samo zaklęcie.

Zaklęcie jest jak klej w sztyfcie. Niby klei, ale nie zlepia.

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Znak zapytania

 Czy milczenie nadal pozostaje cynizmem, gdy konfesjonałem uczyniliśmy cały świat? 

Znani, mniej znani i w ogóle nieznani tłumaczą się publicznie z kilograma nadwagi, koloru spodni i cięcia włosów. Relacjonują swoje życie osobiste, uzasadniają wybory, przekonują o uczuciach. Spowiadają ich ludzie, którzy nie radzą sobie w życiu i jedyne, co im wychodzi, to podglądanie czyjegoś świata. Jedni  chwalą, inni ganią; jakbyśmy należeli do wielkiego zbiorowego przedszkola. Zamiast żabek i grzybków - lajki i komentarze. Im więcej o sobie mówimy, tym mniej w nas zostaje. 

czwartek, 17 sierpnia 2023

Merlin ratuje jedną różę

Czemu nie poszłaś w rodologię
Bo ma kolce cały powód niewychodzenia z domu
I planów doczołgania się do mety
Większej bzdury nikt nie słyszał
Róża jest królową bo nie jest bezbronna
To czego się boisz jest twoją największą siłą
Jesteś skąpa w rozdawaniu czasu
Powiedz dziwnie się czuję kiedy inni poeci
Tłumaczą terminale płatnicze
Bezwzględne procedury
Tanie chwyty na rolkach do kas fiskalnych
Savoir-vivre kminisz
Jestem niepraktykująca.

wtorek, 15 sierpnia 2023

Merlin przechodzi na światłach

Czerwone to rubin
Zielone szmaragd
Merlin widzi w światłach kamienie
Kamienie są światłem
Merlin aż i tylko Gubi się
Magia w rzeczywistości
Rzeczywistość zaklęta w przyziemność
Wielki Mag nie umie poradzić sobie
Na zwyczajnym skrzyżowaniu
W teorii tak zwanego przypadku
Merlin może przejść Merlin może się zatrzymać
Merlin nic nie może Merlin musi.

niedziela, 13 sierpnia 2023

Merlin uśmiecha się

Merlin uśmiecha się na wyrost
W koszuli skrojonej na miarę
Na płótnie zarys kontur bez planu
Na kliszy rozmazana postać
Symfonia ciągle niedokończona
Człowiek tworzy to co już było
Stary duch nie chce odejść Problem z karmą
Nie pytaj o coś o czym nie masz pojęcia
Bo dostaniesz odpowiedź
Z którą nie będziesz wiedziała co zrobić
Nie placki ziemniaczane
Chrupiącą formę cudu natury
Żeby uratować świat
Trzeba uratować siebie
Czystego na wzór Boga
Z mocą plemienia połączonego
Wspólnotą i wzajemnością
Z tą nieskalaną symetrią
Która odbiera mowę albo zaklina język
Tak już się dzieje
W uśmiechu mieszka zbawienie
W twoim uśmiechu widzę dwa zbawienia
Może nawet więcej.

sobota, 12 sierpnia 2023

Moja podróż z Merlin

Merlin mówi że świat jest dziki
Dziki albo dziwny
Na czubek butów wychodzi
Płaski glob planeta z emocjami
Nie radzi sobie w tym Merlin
Okopcone brzegi ust
Wypalone słowa ścięte drzewa
Drogowskaz ścieżki po której
Merlin ma priorytetem dojść do końca
Żując przestrzeń ciągnącą się jak guma
Mózg odbiera kolejne kłamstwa
Kolejny raz wierzy Planeta drętwieje.

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Moja przygoda z Merlin



Brawo 
Narysowałam statek
Brawo
Narysowałaś statek
Jest w kolorach twoich Pani Jeziora
Ale nie przesadziłam z różem
Dość wolno lekko płaci mi
Bezpośrednim zwrotem do adresata
Obok małych szczęść przejeżdża kryształowa grota
Na drugim planie niezrozumiały ziemniak
A nie kamień
Trochę dziwny ten twój statek i to wkoło
Komunikuję się z nią linijkami
Zabiera blok kredki wzrusza nie wiadomo czym kogo
Znam co najmniej kilka powodów
Dla których przestaje się egzaltować
Na wysokości wzroku szybuje różowy statek
Widzisz to
Jej statek wydostał się z kartki i leci
Jej tu nigdy nie było
Opowiedziałem ci tylko jej niespełnioną historię
Z czasów gdy ciebie poznałem a jej się zawalił świat
Wielki czarodziej Merlin
Nie To ona miała na imię Merlin
Witamy państwa na pokładzie samolotu Merlin
Obok mnie siedzi staruszka z siwymi włosami do ramion
I małą owieczką na rękach.

poniedziałek, 31 lipca 2023

Przed i po...

 Przed

Merlin przyszedł prosto z lasu i został na zawsze. Jest w literach, klei przestrzeń między słowami, oswaja białą kartkę. Naturę oplotły moje myśli, a ona zostawiła klucz we mnie do tajemniczej duszy niezwykłego bohatera "Mojej przygody z Merlin". Po napisaniu tej książki postanowiłam uprzątnąć korytarze i zaryglować drzwi, ale nie mogłam ich domknąć, mimo wkładanej siły. Ktoś trzymał klamkę z drugiej strony, a w szparze przy framudze widać było wielki cień...

Po

Wiatr wyciągnął ręce po klawiaturę, Merlin pochwycił klawiaturę a Natura rzekła "jeszcze nie teraz". I tak oto powstał drugi tom "Merlin. Magia Salem". Salem nigdy się nie kończy. Za każdą zapałką stoi czarownica. Merlin zaś stoi w długiej pelerynie z kapturem przy ogromnym stosie nigdy niewypowiedzianej do końca tajemnicy. Za nim tłoczą się kobiety z rozpuszczonymi włosami w kolorze płomieni, które tańczą jak im Merlin zagra. Odwraca się lekko i szuka mnie wzrokiem, choć stanęłam najdalej jak się dało. "Chodź, pokażę ci Salem". To nie jest zaproszenie, to jest rozkaz.  

sobota, 15 lipca 2023

Szesnastka


 Moja 16. książka autorska przyszła już na świat :))) Dokładnie narodziła się w Dniu Imienin mojej ukochanej Mamusi - 15. maja. Przypadek? Nie sądzę. To mój 10. tom poetycki a rok 2023 jest także  jubileuszem 40-lecia mojej pracy twórczej. Mamuś, lepszej daty nie mogłaś mi zesłać z Nieba. 

poniedziałek, 5 czerwca 2023

Podsumowanie. Krótko, zwięźle i na temat


" Książka „Merlin. Magia Salem” to drugi tom z serii o Merlin.
Pierwszy ukazał się w 2018 roku („Moja przygoda z Merlin”).
„Merlin. Magia Salem” jest to nader wyjątkowa książka w dorobku Ewa Klajman-Gomolińska.
Dlaczego? Powodów jest wiele, ale podobno to liczby przemawiają zawsze najskuteczniej
jest to 𝟏𝟔 𝐤𝐬𝐢ąż𝐤𝐚 𝐚𝐮𝐭𝐨𝐫𝐬𝐤𝐚 w dorobku literackim Ewa Klajman-Gomolińska , jednocześnie
𝟏𝟎 𝐭𝐨𝐦 𝐩𝐨𝐞𝐭𝐲𝐜𝐤𝐢, który ukazał się równo po
𝟐𝟎 𝐥𝐚𝐭𝐚𝐜𝐡 𝐨𝐝 𝐝𝐞𝐛𝐢𝐮𝐭𝐚𝐧𝐜𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨 𝐭𝐨𝐦𝐮 "Miejsce na ziemi" (Nagroda Główna na tom wierszy z okazji 650-lecia założenia Miasto Olsztyn)
to także tom jubileuszowy! W tym roku bowiem obchodzimy Jubileusz 𝟒𝟎-𝐥𝐞𝐜𝐢𝐚 𝐩𝐫𝐚𝐜𝐲 𝐭𝐰ó𝐫𝐜𝐳𝐞𝐣 𝐀𝐫𝐭𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢
Jak to datujemy? Minęło równo 40 lat od publikacji utworu "Warmia" na łamach "Głosu Młodych" (1983)
Bardziej spektakularnie się nie dało?
Wielu sukcesów dla Pani Ewy od Administratorów a dla Was - Czytelników - wielu asumptów do literackich i artystycznych zachwytów
Miło nam, że możemy dzielić się tak pięknymi wydarzeniami, to ogromny zaszczyt!
Wszystkim Państwu życzymy życia obfitującego w same dobre nowiny!
Ekipa FP EKG// Admin PAL & AMG "


Pierwszy raz pozwolę sobie zacytować Drogich Administratorów mojego Fanpage'a, bo powód szczególny i wyjątkowy...

środa, 31 maja 2023

Pierwszy rowerek

Jeśli zawołam ciebie
Tylko firanka poruszy się w oknie
Jeśli zawołam siebie
Oderwę się od okna Przybiegnę na środek pokoju
Otworzę szeroko ramiona
Bo ten rowerek z dzieciństwa jeździ po pustych pokojach
Nadal na czterech kółkach
W bezpiecznym wspomnieniu
Uderza o zamknięte drzwi mocno mocno
Aż się otworzą i stanie w nich
Mocno zagęszczone powietrze
Na czterech kółkach
Bezpiecznie pojedzie.

piątek, 19 maja 2023

16. książka :)



Na czwartej stronie okładki, m.in.:

„Merlin. Magia Salem” to drugi tom z serii o Merlin. Pierwszy ukazał się w 2018 roku („Moja przygoda z Merlin”). „Merlin. Magia Salem” jest to 16 książka autorska w dorobku literackim Ewy Klajman-Gomolińskiej, jednocześnie 10 tom poetycki będący ukoronowaniem obchodzonego w tym roku Jubileuszu 40-lecia pracy twórczej Artystki.



Projekt okładki Angelika Maria Gomolińska

poniedziałek, 15 maja 2023

Merlin. Magia Salem


Okładka jubileuszowego tomu "Merlin. Magia Salem", który ukazał się z okazji 40-lecia pracy twórczej Ewy Klajman-Gomolińskiej.

czwartek, 4 maja 2023

Z fioletem i majem

         Zakończono podawanie charytatywnych snów bez uprzedzenia. W dolinach zamglonych niedowidzeniem cedzono ostatnie zgrzytanie przez zęby. W prasie pod ogłoszeniami drobnymi były ogłoszenia jeszcze bardziej drobne a nawet drobiazgowe i tam znalazłam informację o wielkim festiwalu sztuki, który już trwał od czterech wierzb osuniętych wiekiem na przygarbiony pagórek krainy nic nie dziania się od stuleci. Wsiadłam w autobus czerwony, numeru nie pamiętam, i jechałam z nadzieją, że jak festiwal przemknie mi choć zarysem po szybach to sobie wysiądę. Pilnie więc obserwowałam świat za szybą i widziałam różne rzeczy, np. staruszkę stojącą na bezludnym chodniku i płaczącą nad rozlanym mlekiem. Zrobiło mi się żal rozlanego mleka, bo tyle można by było budyniu z tego zrobić dla mnie i dla innych, i było mi żal jeszcze tej samotności chodniczej, tego ulicznego wyobcowania, zamknięcia siebie w sobie, co stało się koniecznością trotuaru. Widziałam też bardzo niedelikatnego menela, który wygrzebywał resztki z kosza na śmieci i zrobiło mi się żal tego kosza bezpańskiego, tej egzystencji śmietnikarskiej żałosnej w naszym kraju. Że tak każdy ma prawo w ten kosz wleźć, kosz rozbełtać, rozpaproszyć śmietniczek i tarzać w nim brudnymi łapskami, ile sił w ramionach, i nieporządzić w nim jeszcze gorzej od nieporządku, i witkując w nim rozdzielać ścierwo od dna. I tak mijały przystanki całe, długie wiaty i brak wiat, zataczały coraz dłuższe odcinki odcięcia się rzeczywistego od braku rzeczywistości. Kiedy nastąpił czas przystanku z festiwalem, szkoda mi było, że autobus się już wyautobusił i podróż skończona, a było co zwiedzać. Zaczęłam od miejsca pachnącego farbami i rozczochranego pędzlami. Kilkadziesiąt osób statystowało do istotnego sztukowego przedsięwzięcia, ale dla mnie oczywiście zabrakło już miejsca , a tak bym sobie postatystowała. Z zazdrością samą patrzyłam na kilkadziesiąt żywych istot osnutych białą szatą z ramionami wzniesionymi na krzyżach. Poza głowami i ramionami nie widać było dosłownie nic. Musieli z prawdziwym powołaniem przyjść na to miejsce, bo twarze mieli podobne w wyrazie; powywracane gałki oczne, spazmy bólowe i wyraźne nasączenie ślinowe, zsiadłe w kątach ust sinych i drętwych. A ja się nie załapałam, bo się za długo autobusiłam i przystankowałam. Oryginalność może być tylko wrażeniem, ale ja odniosłam wrażenie o oryginalności owej sztuki nad sztukami wszelakimi. Patrząc na żywe obrazy, pomyślałam, nie wiem czemu, o kalwińskiej predestynacji. W moim ogrodzie rośnie drzewo poznania – dwuletnia brzózka o imieniu „Precz z łapami”. Dwa razy oszczekały ją psy zasłonięte fioletowymi bzami. Bzy wycięłam ze świadomości właścicieli psów. Pies sąsiada jest jak twój pies. To moje drzewko. Szczekanie należało do psów i do wiatru, bo wtedy szarpało powietrzem na burzę. Ale starość jest nieporadna, bo widziałam, ile sąsiad użerał się z własną śliną, by wydobyć głos i kij na psa. Psy należą do ssaków tak jak ludzie. Artyści plastycy z muskułów statystów robili skrzydła, rozmiękczając je w płynie, po czym rozcinali skórę na równe paski i tapirując je unosili do góry, i stawiali na strong lakier. Malowali po nich na przemian białą i błękitną farbą, a na tym robili wzorki – krateczki i kwiatuszki w landrynkowych seledynach i różach. Arcydzieła! Jakie to wszystko równiutkie, zgrabne i dopracowane. Na przedramionach skóra przystrzyżona jak trawiaste dywany w najznakomitszych parkach, również jeśli się rozchodzi o odcień zielonego. Głowy wszyscy mieli zadarte ku niebu, tak żeby ze skóry na szyi wykonać puch ptasi, jeszcze taki młodziutki i niewinny. Na brodach wiły się przecudnej urody kwiatki i kwiateczki; płatki były tak doszlifowane, że tylko z bliska można było poznać ludzką skórę, a w zasadzie jej brak pod owym kwiatem - otchłań ognia po ściętym płacie skóry. W takich momentach wszyscy ludzie myślą o jednym, a mianowicie żeby wznieść toast...Rozglądam się za szampanem, za kieliszkami...nic tylko kefir z zerową zawartością tłuszczu i dwudziestoprocentową marżą. No to idę w bok, idę ku zaroślom i myślom o zaroślach. Spijam wilgoć liści i z nimi wznoszę toast. Przepraszam, ale brakuje mi kieliszków. Liście konwalii, tylko liście konwalii ratują kryzys etyczny i kto by się spodziewał? Ale zawsze jest trema przed występem, nawet jeśli rola wymaga tylko podania kieliszków to nigdy nie wiemy, czy widz nie zwróci uwagi właśnie na ten epizod, małą rólkę, bez której nie byłoby dalszej części sztuki, bez której artystycznie nic by dalej nie ruszyło, bo niby jak, niby czym mieliby aktorzy wznieść toast? A wznoszenie toastów to punkt kluczowy, decydujący, świadczący o tym, co było i nastąpi. Te konwalie nieocenione, kwiat niezbędny, podążający tropem myślowym autora. 

wtorek, 2 maja 2023

Z bzami i majem

 Dzisiaj coś zawiesiło się w powietrzu. Ogniste wizje podsycają niepokój, mnożą strach. W kroplach opadających, z bólem i ciężarem, z kranu jest posmak zbliżającej się burzy. Wysiłkiem dochodzącym z barków próbuję objąć więcej niż mogę. Unoszę troskę i dbałość o szczegóły na wysokość mojej wyobraźni. Nie znajduję jednak jej ujścia i brakuje nam wspólnie miejsca na oddech. Na krześle przy samych drzwiach siada wielki Mag. Ma przykrótkie usta i nie spija śmietanki z elity. Mag kręci się z nadpobudliwości, jego nerwowość udziela się wszystkim obecnym, ale nie jego mądrość. Wypija szklankę pogardy i daje jej drugie życie malując bzy fioletowe i tworząc z niej dzbanuszek. Bez oznacza brak, coś niewystępującego, więc bez na szklance zamiata ową szklankę pod całkowitą nieistotność, niebyt i w rezultacie obecność Maga nic nie wnosi i zostaje odczytana jako bezsensowna.

poniedziałek, 1 maja 2023

Z miłością i majem

Olsztyn kiedyś mocniej pachniał bzami, zwłaszcza fioletowymi, ulubionymi kwiatami mojej Matki. 

Z jej odejściem bzy starają się nie rosnąć albo ja staram się ich nie zauważać.

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Sól moich łez

Płońscy Żydzi

Gdy nad Płońskiem zebrał sięWrzód cierpień z pobliskiego getta
Zabrali ich w jeden zaprzęg
I popędzili przez czerwony śnieg
Tłumy z gwiazdą na rękawach
Wytupywały że - gnaj, że - gnaj, że - gnaj
Zaparował się od ich głodnych żołądków świat
Ale nie zachwiał się nawet przez chwilę
Zapakowani w czeluść wagonów
Umierali według upodobań
Na stojąco, na siedząco i w zgięciu
Nie rozchorował się od tego świat nawet na chwilę
Polała się żydowska krew na rozsądek
Wroga i przyjaciela
Zalała strumieniem zwój Księgi Izajasza
Obmyła Tron Chwały z wizji Ezechiela
I wymieszała się z głosem Kantorów żydowskich w synagodze
Zasechł strup na płońskim rynku
Lecz z rosą nadal powraca tamta woń
Zwłaszcza na Koziej i na Warszawskiej
Unoście mnie na swoich snach
Co wieczór śpiewa żydowska matka Fajga
O Boże mój, czemu jej strach czuć w moich włosach
Na pianinie kurz gra żałobny marsz
A w kącie mysz odmawia Kadisz
Bez minjanu, bo jest taka pustka
Nauczył ją słów chorowity pająk z pajęczyny dat
Zebranych jeszcze za żydowskiego dnia
Babciu, usiądźmy wspólnie za stołem i napiszmy alef-bet
Twoją krwią i moją ręką...
Bądź dumny w minucie śmierci, Jakubie
Jak przez całe swe życie
I módl się w języku Żydów ocalałych
Jesteś, dziadku, narodem wybranym
Do śmierci za zbawienie innych
Do cierpień za przykład na istnienie szatana
Rozkwitniecie w aureoli światła
Z girland białych róż
Wzniesiecie się jak oręż procy i kamienia nad Goliatem
I żaden grom nie zagłuszy
Jęków z Birkenau
Żadna błyskawica nie przyćmi
Łuny z rozpalonych serc w kominach Auschwitz
Jestem taka dumna z was - babciu, dziadku
Tylko gdyby nie to, że jesteśmy narodem wybranym
To byśmy się znali
Estero, nie płacz
Nie ochronią twoje łzy
Ziemi popękanej od suchości serc
Nie wyżłobią miejsca
Na ludzkość w niemieckich mundurach
Teraz musisz iść do pociągu śmierci
Pokłonić się aniołom
I przeprosić za rozlane mleko i niezjedzoną chałę
...I wejść do nieba, gdzieś ponoć jest
Bo jesteś narodem wybranym
Nie możesz, Saro, bawić się teraz lalkami
Pójdziesz z panami Niemcami
Wdychać rewelację ostatnich lat - śmiercionośny gaz
Nie płacz, tylko kilka wdechów
Odsłoń czoło, niech widzą semickie
Oczy i nos - nie zasłaniaj historii, Saro
Nie wymazuj przeszłości, Rywko
Nie można...
Powrócisz z nią tu
Będziesz płynąć w moich żyłach
I staniesz się solą w moich łzach
Uniesiesz się na sygnał szofaru w ostatnim spazmie wielkich gwiazd
Na płoński rynek wracacie do dziś w kroplach deszczu
Ubrani w potęgę Gwiazdy Dawida
I na sześciu ramionach połyskuje sześć luster
By każdy spojrzeć mógł
W mądrość utkaną przez Abrahama i przez czas
Ale ziemia nie drży wtedy
Bo Płońsk was wita cichym łkaniem dnia
Wędrówką Żyda Wiecznego Tułacza
Zadumaniem zmierzchu
Westchnieniem nocy tlącej się w źrenicach ISTNIENIA
Jak ogarki szabasowych świec.

środa, 12 kwietnia 2023

Uwielbienie

 

Hosanna

Nie wódź mnie, Panie, na wygnanie z Edenu
Nie wskazuj mi palcem drzwi kościoła
Gdy obok chcę postać chwilę
I popatrzeć na kwiaty polne Twojej kwiaciarni
Chcę dotykać rozżarzonych kamieni
Akurat rano w niedzielę
W konfesjonale tli się zawsze szansa
Na owijanie człowieka
W szaty podłości i upokorzeń
Nie spowiadałam się wiem
Ale ja nie umiałam wytłumaczyć
Że właśnie przed Wielkanocą wchodziłam
W trójkolorowe sady i soczyste ogrody
Z moją wiarą kojącą jak miękkie kapcie po całym dniu łażenia
Na Pasterce nie byłam
Ale leżałam na sianie
I rozpamiętywałam Twoje życie ciężkie
Jak znoszone i niemyte włosy
Miałam zajść do Ciebie w tę niedzielę
Na trzynastą
Ale zostałam dłużej w galerii
Przed obrazem
Upamiętniającym Twoje Zmartwychwstanie
W skrzydłach unoszących się nad nim owadów
Migotały kościelne witraże
A w moich łzach spływających pod nim
Twój obraz i podobieństwo.

Eloi


 

niedziela, 9 kwietnia 2023

Eloi, Eloi

Mój Chrystus Mój Bóg Mój Krzyż

Moje odrapane kolana

Moja wina

Mój grzech co dnia ten sam

Czemuś mnie opuścił

Moje modlitwy

Moje szarpania

Mój gniew Mój smutek Moja tęsknota

Rozłożona ramiona bezradny gest

Na prostym krzyżu złożony napis

Prawda wpisana w fałsz wpisany w Prawdę

Przekłamany krzyk Wrzask ludzki i nieludzki

Każdy kogoś opuszcza

Mój Bóg mówi do mnie cicho i spokojnie

Rozdygotany wiatr zaciera niektóre sylaby

Grzebie w piachu jakby był na to czas

I wydobywa ogromne bochny chleba

Rysuje ryby ze zdziwionymi oczami

Że nie wiedzą co czynią

Mój świt przychodzi zawsze z Nim

Czasami przy mnie chwilę poczeka

Czasami klękam a czasami przeżegnam się leżąc

Puszczam wodę nad wanną Przelatują myśli śliską emalią

Za brak wiary w Niego i W imię wiary w Niego

Musi garść z trumny zmarłego donieść do Golgoty

Zamknięta synagoga i rozchylone wrota kościoła

Kościół Lud i Dom Boży

Zniknięcie i objawienie na obłokach niebieskich

Słone łzy szybko wsiąkają w wełniane rękawy

Zostanie tylko wełna i sól

Pomarszczone ręce porzucone Aleje poszukiwań

Aleje zmierzchów Aleje rozrysowanych nadziei

Zmięte życie Zmarszczki człowieka

Twarz Boga Głos Chrystusa Miecz Archanioła

Złota tarcza przed głodem wojną i chorobami

Zawołał donośnym głosem Oddał za mnie życie

Gdybym nie wiedziała że zaraz potem Zmartwychwstał

Strzeliłabym sobie w łeb.

wtorek, 28 marca 2023

Blisko choć daleko

Przesyłka szła sobie trzy dni robocze. Wszystkie znaki na stronie i w mailach wskazują na to, że przez trzy dni wędrowała z Chin. Nie wiem, czy w dziobie ptaka czy odrzutowcem, ale szybciej niż niejednokrotnie idzie przesyłka między dwoma dużymi miastami w kraju. Pytacie o czas oczekiwania, więc podaję. Dziękuję za Wasze reakcje, wszystkie są dla mnie - jak zawsze - cenne. Do miłego napisania 😍

Mały stalking

Chciałoby się zacząć od zdania, że moja przyjaźń z Lorą okazała się trwała, zgodna i szczęśliwa 😄😄😄

Dzisiaj przesyłka, której losy opisałam we wczorajszym poście, zawędrowała do nadawcy. Od razu dostałam więc maila z tematem "kwestionariusz dla odrzuconej paczki", ale już bez podpisu Lory.

E-mail jest od Waihaty tym razem, a więc kolejna nowość i kolejna rewelacja. Waihata proponuje mi dzisiaj 20 % zniżki na cały zamówiony wcześniej towar i tym samym ponowne złożenie zamówienia. Waihata zwierza się, że mają akurat dzisiaj jakąś małą rocznicę i specjalnie dla mnie przygotowali takową ofertę pod innym linkiem. Nie mam w sobie na tyle fantazji, by w ten link kliknąć, choć list jest napisany w bardzo miłym tonie. Wydaje mi się, że zasada jest prosta - paczka została odrzucona, więc temat jest zamknięty. Nie przyjmuje się paczki, jeżeli jej nadawcą jest firma, w której się nic nie zamawiało. Jednak dla Waihaty to dopiero początek sezonu drugiego. Widocznie sezon pierwszy cieszył się dużą popularnością i opłaca się zejść z ceny o kilkadziesiąt złotych. Na mnie to nie działa. Im bardziej ktoś mnie do czegoś namawia, tym skuteczniej się wycofuję. 

Charakterystyka porównawcza Lory i Waihaty:

Lora wydaje się być zagubiona i odklejona od rzeczywistości. Uważała, że jej przewoźnikiem jest Track 17. Podaje numer, ale zaznacza, by go nie używać, bo coś tam się jej nie aktualizuje.

Waihata jest operatywny i przebojowy. Konkretny gość, gdy mu przynoszą nieodebraną paczkę od klienta, proponuje solidną obniżkę i ponowne wysłanie.

Podsumowując; droga z Lorą jest mglista i tajemnicza. Przygoda z Waihatą może przenieść Cię (po kliknięciu w link) w świat, którego nie znasz.

poniedziałek, 27 marca 2023

Krem leczniczy. Czy na pewno?

Zamówiłam bliskiej osobie leczniczy krem do stóp na stronie fufiooa.com. 

Opis zapierający dech w piersiach i wbijający swym przekazem w fotel. W zasadzie gwarantujący całkowite niemalże wyleczenie. W składzie specyfiku same rośliny (imbir, szafran, angelica), brak chemii, więc bezpieczny w stosowaniu. W opisie głęboka penetracja, brak nawrotów i ulga natychmiastowa w bólu po zastosowaniu. Do opisów dołączone zdjęcia przed zastosowaniem i po stosowaniu kremu, filmiki z rekomendacjami. Jednym słowem cud medycyny. Minimalne zamówienie to aż trzy pudełka balsamu, ale za to kilkaset złotych zniżki, więc żal nie skorzystać. Enter, zamówione i w tym momencie zaczęły się już małe schodki. Nie otrzymałam maila potwierdzającego złożone zamówienie z właściwymi linkami, odsyłaczami. Wypełniłam więc formularz kontaktowy dostępny na stronie. W tym samym czasie przeszukałam sieć w poszukiwaniu informacji o sprzedającym, ale niczego nie znalazłam. Pocieszałam się jednak dobrymi opiniami o produkcie, jakie napotkałam na stronie. Na moją wiadomość z formularza dostałam odpowiedź, na podany przeze mnie adres e-mail, od Lory. Nie wiem, kim jest owa Lora, ale nie było żadnych innych danych, tj. telefonu kontaktowego, danych teleadresowych firmy, regulaminu sprzedaży, wreszcie nazwy firmy jak i nazwiska samej Lory. Dziewczyna w swoim liście dziękowała mi za "życzliwe wsparcie", czego akurat nie zrozumiałam, ale maila z potwierdzeniem zamówienia nie wysłała. Z uporem maniaka pisałam dalej prosząc o numer listu przewozowego, bym mogła śledzić przesyłkę. Lora pozostała nieugięta i podsyłała mi nieaktywne numery jednocześnie dziękując mi za... konsultację! Po wymianie kilku maili poddałam się. Za każdym razem odpisywała mi Lora, której przypisane były inne numery, a właściwego numeru przewozowego ani nazwy firmy kurierskiej nadal nie wyegzekwowałam. Po tygodniu dostałam maila od naszej rodzimej firmy przewozowej DPD z komunikatem o nadaniu przesyłki z kwotą pobraniową tożsamą w złożonym zamówieniu. Radość, że przesyłka nadchodzi i że to się dzieje naprawdę była krótka, bowiem nadawcą paczki jest Bire... No i? No i nic więcej. W necie brak informacji o Bire, żadnych opinii. W mailu od DPD brak miejsca nadania, pełnej nazwy Bire i jej adresu. Oczywiście, można było zaryzykować odebrać paczkę i otworzyć ją w obecności kuriera, by upewnić się, że zamiast kremów nie ma w niej kawałka cegły. Jednak ryzyko przyjęcia takiego produktu byłoby zbyt wysokie. Jest to bowiem środek leczniczy (przynajmniej tak można wnioskować z oferty sprzedażowej) i należałoby mieć gwarancję producenta oraz ewentualną drogę reklamacji. Zamówienie złożyłam w jednej firmie, mailowałam z drugą firmą (przyjmując, że Lora to firma), produkt wysłała trzecia firma. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie ryzykował własnym życiem, by wypróbować na sobie to mazidło. Niestety, najłatwiej jest zaciągnąć do zakupu osoby chore i cierpiące, bo takie zrobią wszystko, by przestało wreszcie boleć. Śmiem przypuszczać, że boleć nie przestanie, co więcej można zrobić sobie krzywdę tym specyfikiem. Reasumując powyższe; zdecydowanie nie polecam! 


czwartek, 23 marca 2023

Rozmowa z garbem

Postaw buty frontem do balkonu
Nie mów do mnie wierszem
Stara skóra musi odpaść
Pomarszczoną zostaw na inne czasy
Nie łap wiatru w wilgotne ręce
Przetrzyj je tym wierszem
Który się jeszcze nie dokonał
Skąd o nim wiesz
Na samą o nim myśl się garbię
I wstyd mi
Wstyd że nie umiem strzelić ci wierszem
Że tak cicho szepczę skarżę się i walczę
Że ta cisza taka głośna
Że mnie zmiata znosi unosi
A ty tej ciszy służysz Składasz w ofierze zegary
Potem one biją kukają i dzwonią
Ich fabryczne serce pożera to garbate niedoskonałe
Dzieci skaczą przez skakankę Chichot podwórka
Ustaw buty frontem do balkonu
Jakby tam był świat tylko dla mnie
Jakby tam był świat też dla mnie
Wyjdę jak zechcę
Mam prawo decydować
Jestem metr od balkonu Daleko od twego wiersza.

środa, 22 marca 2023

Światowy Dzień Poezji. After

Erich Fromm
Wszedł do mojej wrażliwości
W czasie
Gdy wrażliwość była dla mnie drugorzędna
To nie poeta
Więc nie przemknął trochę trochejem
Ale zakołysał o sztuce miłości
A ja właśnie wtedy
Zawierzyłam poezji.

środa, 15 marca 2023

Od Yody

 

Tym Wszystkim, którzy pamiętali, że 14 marca jest nie tylko Dniem Liczby Pi i urodzinami Alberta Einsteina. W tym błogosławionym Dniu przez Ewę z Leodium urodziłam się jakiś czas temu i bardzo dziękuję za Waszą pamięć i obecność. To były kosmiczne życzenia, więc niech Moc będzie z Wami! 

piątek, 10 marca 2023

Klika się





https://www.facebook.com/EwaKlajmanGomolinska


"Przetrwanie" z 03.03.2023r. na moim Fanpage'u. Zapraszam 💜


 

Świat według wanny

 Dzisiaj wzięłam kredkę białą. Pomalowałam nią całą kartkę. Nic nie widać. Mnie nie widać. Ja nie widzę dnia. Przenikamy się światłami. Mamy podobną gęstość energii. Wspólne przerwy na kawę. Wspólnie zabieramy się z wodą wypuszczaną z wanny. Przeglądamy komiksy i poradniki o nieprzejmowaniu się i totalnej zlewce. Blokuję coraz więcej numerów próbujących do mnie przemawiać ciszą. Zaprzyjaźniam się z ptactwem. Codziennie czytam rozpaczliwe wiadomości ludzi chcących na siebie zwrócić uwagę, którzy nie poświęcają mi żadnej uwagi. Przykro mi zdzierać kartki z kalendarza w okazałe i dorodne lawendy. Powinnam znaleźć jakiś kwadrans na rozmowę z pretensją, ale nie wiem, czy tyle jej wystarczy. Przed chwilą odebrałam sms-a z treścią, że kończy się marzec. Niektórzy grają teatr nieprzerwanego kontaktu. W liceum myślałam, żeby zostać aktorką. Nie zostałam.

wtorek, 28 lutego 2023

Tata i sen

Mój ojciec stoi na przystanku autobusowym
Jest zima Mróz Płatki śniegu wpadają mu prosto w oddech
Jakby ta cała dookolność wywołała zasinienie wokół ust
Martwą twarz której nie ruszają nawoływania syren
Płyń do mnie Płyń do nas Płyń
Ojca sen trwa już wiele lat
Mamy tak samo On też jest obok w moim śnie
Na zdjęciach jego oczy mówią do mnie
Słyszę cię jak ciągle płaczesz Nie ma takiego snu
Po którym mogłabyś zapłakać
Twój płacz nie pozwala mi usłyszeć wyraźnie syren
Duchy przeszłości mówią że to dobrze
Moja podróż wciąż urywa się po pierwszym kręgu
Czekam na autobus Będę mógł wyprostować sztywne nogi
Poruszyć osocze Spróbuj ty zacząć od prawej nogi
Zorganizuj jakoś swoje życie byś oddzieliła mowę od milczenia
Moje słabe nawoływania byś nie stała się zwiotczała
Zupełnie nie wiem kiedy kłaść cię spać
Żyjesz inaczej niż cię wychowałem
Żyję jak chcę
Nie Żyjesz jak ci każą Nie poruszasz głową gdy coś ci się nie podoba
Udajesz chowasz się i zaklinasz rzeczywistość
A ona i tak się wypełni twoje wróżby Kurczowo się trzymasz
Przypadku który miał nastąpić Przypadku który nie był przypadkowy
Poznaj bezpłatnie swoją przyszłość rozkładem jednej talii
Nie ponawiaj po nieudanych przepowiedniach
Trwonisz się na uzyskanie odpowiedzi a ona przyjdzie
Nie wypatruj jej ale czekaj
Nie umiem pielęgnować kwiatów Przerażają mnie
Rośliny są okrutniejsze od zwierząt Ich miłość słabsza
Nie ma słabych miłości On cię nigdy nie kochał
Po co mi to mówisz teraz Niepotrzebne zupełnie
Nie ma w życiu niepotrzebnych rzeczy tylko ty się martwisz
Niepotrzebnie
Nie chcę nosić maseczki w monsterę dziurawą
Wolę nosić bransoletki Najlepiej fioletowe
Muszę iść na autobus bo dzisiaj nie przyjedzie
Dlatego ważne jest bym był bym czekał
Obecność jest zawsze najważniejsza reszta mniej.

sobota, 25 lutego 2023

Deser

Każdy kryje się na mieliźnie.

Nikt nikogo nie szuka gdy sam gubi się

W przełyku jednej łyżki wody życia

Wydają się zawsze łatwiejsze

Niż w rzeczywistości znaleziony odłam

Czekoladowego bloku z czasów otwartego portalu

Do własnego domu jeszcze krok do jutra

Jeszcze raz drzwi nie zamknę.

wtorek, 14 lutego 2023

Granice bez granic

 Gra ustanawia główny porządek w świecie ludzi, w ich relacjach i związkach. Pieniądze to skutek bardziej lub mniej odczuwany, przyczyną jest zawsze gra. Trudno może zauważyć jedynie planszę przy nieograniczonej potrzebie wolności z równoległą rozpaczliwą samotnością. Chwycić świat za samo gardło, gdy nie można przekroczyć granicy egzystencjalnego bólu? Kamienie zryte czasem, drzewa z energią zebranych wieków, płatki z kwiatów nietrujących na końcu języka... Nie da się człowieka oddzielić od niego samego. Każde więc ujęcie nieholistyczne manifestuje się dysfunkcją. Człowiek jest zazdrosny o każdą swoją namiastkę i część, każdy jego gram domaga się uwagi. Poza miłością nie ma nic. A jeśli miłość jest poza? The game is over. Bez buzi nawet.

czwartek, 9 lutego 2023

I o to chodzi

Tak mnie dzisiaj korci, żeby nic nie napisać i nie ustawić posta na blogu. Mówię poważnie, od rana taka grubsza myśl chodzi wszędzie za mną. Grubsza, bo nawet ociera się o realizację z premedytacją. Chyba ulegnę. Najwyżej sos się przypali, garnek obrazi albo ulegnie obrażeniom. Przecież zawsze znajdą się jakieś drzwi, które można zamknąć. Człowiek tak biegnie do tego bloga, ręce wyciąga a tam jakieś leśne elfy, kałuże, których nie było od czasów, gdy łzy upycha się do szafy. Najgorzej mają ci, którzy dzieciństwo spędzili w szafie. Oni łakną stawiania postów, taki mały budowniczy. Do widzenia się Państwu, w kontakcie.

wtorek, 7 lutego 2023

Schabowy z naci selera

Systematyczne publikowanie postów zamiast prywatnych rozmów. Czynny udział w panelach dyskusyjnych, komentarze i odpowiedzi do tychże. Życie prywatne wyłożone na talerz. To, co jest podane wszystkim, nie jest już prywatne. Sprawy osobiste, przestają nimi być, gdy komentuje je setka ludzi. Tego się już w żaden sposób nie odwróci, a jednak jakaś siła nakazuje komunikować swoją codzienność. Na tym się nie kończy, bo inni chcą pogrzebać w czyimś dniu. To nie jest tak, że zanika umiejętność pisania tradycyjnych listów (epistolografia). Zanika kontakt człowieka z człowiekiem, przynajmniej ten bezinteresowny. Zastąpił go kontakt człowieka z ludźmi, czyli indywidualnego podmiotu ze zbiorowością. Odpowiedź, na którą sumuje się odpowiedzi wiele, będzie zatem wykładnią. Podmiot zbiorowy przyjmuje bowiem emocje, trendy i stanowiska innych za swoje np. w wyniku braku własnego zdania albo strachu przed tzw. siarą, chęci przypodobania się czy po prostu przyjęcia stanowiska większości. Rozmowa staje się skierowana na proces typu ankieta czy sondaż. Nie starcza zwyczajnie czasu, by pisać zarówno publicznie jak i prywatnie. Wyczerpują kłótnie z kontami typu @malina też dziewczyna albo @żona gotuje i maluje, że cukier to śmierć, że ciasny umysł nie powinien dać dzisiaj postu z ciasteczkami. Trzeba jednak coś grzecznościowego zdziałać pod komentarzami grupy wsparcia: "twoje ciacha jem oczami", "maltitol też jest zły", "@malina też dziewczyna kłamie, żre cukier, tylko posty teraz ukryła", "mam screen na dowód dodania cukru do twarogu na masę do naleśników przez @żona gotuje i maluje z dnia 26.01.23r. godz. 15.01". Dziękując za nieocenione słowa wsparcia, najlepiej na juto przygotować bezmięsne kiełbaski, żeby ominąć drażliwy temat cukru. Tyle że, jeżeli ktoś jest wege to po co mu w ogóle kiełbaski? Dlaczego ludzie, którzy przeszli na bezmięsną dietę, muszą manifestować swoją postawę sznyclem z buraka i kaszanką z cieciorki? 

czwartek, 26 stycznia 2023

Bez lajka

Jeżeli widzisz nowy post na moim blogu to nie znaczy, że w chwili jego pojawienia się, byłam przy komputerze. Publikację postów można zaplanować z dużym wyprzedzeniem.

Jeżeli daję relację w mediach społecznościowych to nie oznacza, że akcja dzieje się tu i teraz. Relację puszczam, kiedy chcę i nie muszą to być wiadomości z ostatniej chwili. 

Jeżeli publikuję post, np. z Warszawą w tle, to nie znaczy, że łapię zasięg pod Pałacem Kultury i Nauki. Zdjęcie mogło zostać wykonane w dowolnym czasie, skup się na treści.

Jeżeli lajkam czyjeś zdjęcie to nie znaczy, że czuję się świetnie, mam sporo czasu na lajkanie jeszcze innych i trzymam się - jak przeczytałam w korespondencji - w zdecydowanym pionie. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Proszę jedynie zwrócić uwagę, że lajk jest jedynie rączką do góry i nie ma w nim ukrytych wiadomości. Nie ma podtekstów, drugiego dna, innej beczki. Nie wiem, co się z ludźmi dzieje, ale za jedno polubienie dostałam prywatną wiadomość na pół strony.

Generalnie żyjemy w epoce podglądactwa i to staje się wiodącym nurtem nie tylko towarzyskim. Gdyby Facebook i mu podobne zniknęły na pewien czas, większość ludzi pojawiłaby się w oknie, bo to już jest bardzo silne uzależnienie. Znane postaci zaczynamy kojarzyć bardziej z ich życia osobistego niż dokonań. Tyle że tu musi być wartka akcja. To życie osobiste powinno się aktualizować średnio co dwie godziny, bo inaczej gap się nudzi i klika gdzie indziej. Życie życiem innych szczególnie przyciąga tych, którzy sobie z życiem nie radzą i chcą nakarmić się emocjami innych, by zrekompensować sobie brak czegoś, co być powinno. 

Piszę to wszystko, bo irytują mnie wiadomości od tych, którzy snują wyobrażenia na podstawie pozostawionych skrawków w sieci. Niestety, nie przesadzam, a bardzo bym chciała. Czarę goryczy przelał list od osoby znajomej. Dostałam elaborat na swój temat stanowiący odpowiedź na moje życzenia zdrowia pod adresem tejże osoby. I chociaż był on utrzymany w miłym tonie to nijak miał się do mojej wiadomości, z której nic poza pozdrowieniem nie wynikało ani nie mówiło o mnie. Nie opisywało mojej codzienności, nie wnikało w struktury teraźniejszości, nie wydobywało niewydobytego. Dopowiadanie i odpowiadanie za kogoś jest już także znakiem czasu. Czasami, chcąc nie chcąc, znajduję trzy zdania o kimś znanym wyrwane kompletnie z jego życia i niżej panel dyskusyjny kilkuset osób usiłujący poddać obróbce dokumentalnej wypowiedź, o której nawet nie wiadomo, czy w ogóle jest prawdziwa, czy pochodzi od cytowanej osoby - czy cytat jest cytatem - w jakim czasie i okolicznościach, czy jest mową zależna albo niezależną i co równie ważne; w jakim kontekście się znajduje? Obok, oczywiście, oceny, nie tyle już danej "wypowiedzi", ile jej autora. Najczęściej oceniających stanowią wazeliniarze i hejterzy. Te konkurujące między sobą grupy charakteryzują się dużą aktywnością i wolą walki, bo tak naprawdę owe trzy zdania stają się jedynie pretekstem do słownych wojaży.

Może też jest tak, że ludzie już w ogóle nie potrafią lub nie chcą słuchać. Szybciej jest stworzyć historyjkę na czyjś temat zgodnie ze swoimi oczekiwaniami niż zadać sobie trud postawienia pytania. Największe oczekiwania mają zaś ci, którzy twierdzą, że nie mają żadnych. Żadnych wyartykułowanych.  


niedziela, 1 stycznia 2023

Nowy Rok

 

                 Mało miejsca w obrębie zdania. Nie nakarmi się nim gołębi, nie odnajdzie jutra i nie rozważy eschatologicznie. Są jakieś środki; porcje wyrazów w bukietach i na talerzykach. Część w termosach niezawodnie zachowujących ciepło. Niektóre już w foremkach (kształt bakłażana) czekają na wsad do pieca wielkiego jak Chiński Mur. Dla admiratora światowego dziedzictwa długość zdania jest hegemonią. Nieważne, że odbiorca zdania nie ma z jego autorem od jakiegoś czasu kontaktu. Zdanie trzeba wydziergać, włóczką wielokolorową, zimową. Takie ciepłe, puszyste, barwne zdanie z ogonem jaszczura. Dorzucić warto słownik mowy ciała i wypowiedzieć prężąc się i wysuwając język tak, by dotykał delikatnie płaszcza izolującego człowieka od człowieka. Izolującego życie od przygody i bezpieczeństwo od przypadku. Taka rozkosz milczenia, które krzyczy i opada z rozsypanymi słowami na całą nagość prawdy - ciała - życia. Specjalna oferta na zdanie kończące, by nigdy się nie skończyło i dało początek czemuś, co musi się stać i stanie się, nawet jeśli nie otworzę oczu. I zatopię w nich to, co chcę tylko dla siebie, zastygnięte moje własne wspomnienia oprawione w trzęsącą histerię. Przejedzie jeden, drugi, dziesiąty rok; po każdym takie zdanie ostatnie, ważne, kluczowe. Do obowiązkowego zapamiętania, podkreślone, bo do ewentualnej recytacji. Pojawi się ten nowy z rozsuniętego morza z poduszkami powtykanymi w rogi sytuacji. Wyjdzie ze złotych piachów, błyśnie nocą Kairu i krwawym kamieniem księżycowym i to nowe wzejdzie na starym, spółkując ze starym, przeciągając stare w nowe, odłamie kawałek 3D. Na obrusie parę kropli z ich wina, potem te okrzyki całkiem wojownicze i spadnie deszcz, i będzie nawoływał Ziemię.

                   Zadzwoni telefon. Kropla deszczu zrani skórę brzucha ocierając się o szorstką, nieprzygotowaną na czułość, w ciągłej pracy, Ziemię. Włączy się automatyczna sekretarka. Ktoś opamięta się głosząc coś tylko swojego w błotnej kąpieli. Odwrócą się ci zawsze odwróceni. Okrucieństwem naznaczą czoła okrutniejsi od zwierząt. Niemyślący przejdą wzdłuż myśli rachitycznej oponenta. Czas drgnie. Zauważą ci wypatrujący swoich bliskich na drugim brzegu. Mgła jak Wyrocznia Sabiańska. Mgła, na którą brakuje suplementów. Ani ją obejść, ani przeskoczyć. Nie ustaje z rzeźbą mięśni. Po kocich łbach Wielka Niedźwiedzica poprowadzi wóz ten najjaśniejszy. Nowy Rok w żadnym momencie nie jest nowy. Nie starzeje się w bezpośredniej styczności stycznia nawet. Można oprzeć się o dowolną planetę i obserwować. Jednia.

                Przywitam Cię otwierając okno. Zaproszę i poczekam, aż się zagościsz na niemych z wrażenia ścianach i opadniesz na ciemnofioletowy dywan, by wzmocnić jego mistyczną symbolikę. Nowy Rok, z którym nie każdy się przywita, ale który powita każdego. Tego w biegu i tego utkwionego między szafą lat a drzwiami nowych możliwości, co nie oznacza ani dobrze, ani źle. Bez znaczenia też ten ruch, nawet galop czy bezruch. W optyce planet niczego to nie zmienia. Nasz ruch jest złudzeniem czynności a bezruch złudzeniem bezczynności. Czynność i bezczynność uwarunkowana jest całą siłą Wszechświata i jego energią wprowadzającą nasz bezruch w czas wielkich przemian i potężnego dziania się, zaś nasz ruch może nie zapowiadać niczego i po długiej szarpaninie okaże się, że jesteśmy w tym samym miejscu bądź straciliśmy to miejsce i cofnęliśmy się, nolens volens. Nasza skóra, włosy i paznokcie zachowują się jak ubranie - zmarszczki traktujemy jak upływ czasu a nie jak niedostosowany strój do okoliczności bądź kiepską jakość materiału nie wytrzymującą ekstremalności życia. Niby dlaczego ekstremalny ma być długi pobyt na egzotycznej wyspie bez tej całej aprowizacji domowej? Ekstremalny równie jest pobyt w czterech ścianach w wielkim blokowisku z pełną lodówką i gderającym telewizorem. Pobyt człowieka z sobą samym, gdzie jedynym świadkiem jego drogi do kuchni i łazienki jest własna samotnia. Nie ma możliwości, by ją wypłoszyć, przegonić. Budzi się z człowiekiem, nadsłuchuje jego płaczu, patrzy za każdym kęsem znikającym w jego przełyku, nie pozwala śmiać się na komediach, wypomina każde potknięcie i hiperbolizuje najmniejszy grzech. Istotnie bieg ją czasami przegania, nawet zrzuca z pleców na ostrych życiowych zakrętach i mocno potrząsa podczas eventów z dużą liczbą gości. Ale ona powraca, znajduje właściciela jak wierny pies. Podąża jego tropami we dnie i w nocy. Odnajduje, gdy łapie oddech przed następnym skokiem.

               Człowiek porusza się skokami, które omamiają go odczuciem systematyczności. Jego systematyczności. A systematyczna jest tylko natura w jej odwiecznych prawach. Prędzej czy później, taki sprinter bądź maratończyk odnajdzie taką taflę wody, w której zobaczy tylko siebie i aż siebie ze zdziwionym spojrzeniem samotni. Samotnia może być pustką, ale wcale nią być nie musi. Niepotrzebnie mieszamy pełnię z jej brakiem. Ona zawsze ogarnie każdą przestrzeń nasiąkniętą strachem i lękiem, bez znaczenia racjonalnym, irracjonalnym a może egzystencjalnym. Takim na wyrost prezentem, który otrzymuje się z racji samego urodzenia.

                  Czasami nie dzieje się nic przez wieki całe, by mogło zadziać się coś wielkiego przez chwilę, po której nigdy już nic nie będzie takie samo. I tak się stanie w twym ruchu i w twym bezruchu, bo tak się miało stać. Tylko pycha podpowie, że stało się to przy twoim udziale. Samotnia nie lubi pychy. Lubi zgrzytanie zębami, więc jeśli pycha nastanie, oznaczać to będzie, że samotnia się pogubiła. Ile musi się natrudzić, by przebiec zaspy te śnieżne i te wydumane przez ludzi a nawet przepłynąć morza i oceany za swoim właścicielem? Czyżby taka wierność nie była cnotą? Kiedy pod jednym dachem mieszkają dwie lub więcej samotni, wtedy one się zaprzyjaźniają, bawią ze sobą i dlatego ludziom jest razem łatwiej.

                 Na ten Nowy 2023 Rok życzę Wszystkim świata, który nie boli. 
Własnego miejsca na ziemi, prostej i jasnej drogi w życiu, samych dobrych napotkanych ludzi. Otwartości we właściwie pojętej semantyce. Tej niezbędnej tajemniczości w głosie, niedokończonym zdaniu, spojrzeniu. Właśnie po to, by mówić "nie wiem", "nie znam", "to się dzieje po raz pierwszy". Przyjaznych czterech ścian, bezpretensjonalnych korytarzy prowadzących do celu. Mówienia i słuchania we właściwych proporcjach. Płaczu ze szczęścia. Wzruszeń głębokich. Kolekcji doświadczeń, które dadzą piękną lekcję człowieczeństwa. 
                 Życzę mnóstwa marzeń z kolorowymi skrzydłami, bo one się spełnią, jeśli uwierzymy, że się spełnią. Snów, które dadzą siłę do każdego dnia i słońca, które zajrzy do naszych domów nawet przy zasłoniętych oknach. Mądrej ciszy, którą będzie się celebrować wiedząc, że ona zawsze mówi. 
Kołysania w objęciach czterech pór roku. Zdrowia. 
                 Niech Rok 2023 będzie Rokiem Miłości.