piątek, 22 lipca 2022

Z mazurskim wiatrem

Mówią wyrwij ile się da

Powietrza z kufra po babci

A potem biegnij ile sił

Z mazurskim wiatrem

Mówią żebym biegła

Mówią bierz ile wlezie

A włazi prawie nic

Prawie to jakby nie było

Nagości tylko sukienki same na wieszakach

Wyrwane przestrzenie których nie da się zagospodarować

Słowem

Bo utknęło w gardle

Gdy bieg przed siebie wypłoszył rozebrane myśli

Chciałabym z cukrem trzcinowym

Przygotować wieczorem specjalnie dla ciebie czas.

piątek, 15 lipca 2022

To się nie zmienia

 Sztuka. Prehistoryczny zabójca, na którym opiera się Ziemia. Alienacja doskonała. Walka z nią opiera się na braku oparcia. Ucieczka przed nią w coś; teraz jest to praca. Praca zdominowała wszelkie używki, a nawet seks. Praca jest zawsze i wszędzie. Praca stała się modlitwą. Praca stała się medytacją. Praca stała się formą spędzania wolnego czasu. Alienacja upchnięta w pracę. Internet i telefony zaaranżowały kontakt. Jest kontakt; częsty, bo mail, bo SMS. W rezultacie nie ma żadnego kontaktu, nigdy nie było takiego braku kontaktu jak teraz. Wiadomości szablonowe, odpowiedzi z automatu, nie zbliżają, ale oddalają. Rozbitkowie nie zauważają pożywienia na wyspie, bo nie znają i nie uczą się materii. Materia się mści i odbiera ducha. Duch za materię. Eskapizm w portal społecznościowy. Tam każdy jest pacjentem i terapeutą. Drzewa oddają energię w próżnię. Sztuka przetrwania. Prehistoryczny problem. Na pustej, wylęknionej i oblepionej mrokiem ulicy spaceruje samotny mężczyzna. Musi więc pojawić się kobieta. Będzie szła szybko, głośno stukając obcasami z oszronioną przyrodą ukrytą pod czerwonym Wallis. Jej komunikator jest ukryty. Rozładowana bateria stwarza pozory przebywania poza zasięgiem ulicy, którą pogryzł czas.

środa, 13 lipca 2022

Genesis



Ja pochodzę z dopuszczalności błędu

W obliczeniach idei prostych i złożonych

I z filmu przyrodniczego

I z kolorowych wycinanek

Zachodzących o zmierzchu

Poznanie przedstawień

Poznanie spektakli i wyreżyserowanych zdarzeń

Przeczucie że nic się nie zmieni prócz

Zmysłu odczuwania dotyku i gniewu

Jezu jaki ciężki Twój krzyż

I jaki czerwony

Nie chcę teraz go nieść

A może ja nie chcę umrzeć w chwale

Gdy zegar świata powie

Już czas

Chcę być nie sama

I chcę być postrzegana

Przez wlot świeżego powietrza lufcikiem

A jeżeli lufcik jest iluzją

A pogarda milczeniem

To na miłość Twoją Panie

W co ja się u Ciebie zmienię.

poniedziałek, 11 lipca 2022

Biała laska

 


Niewidomy stuka białą laską w leśne wrota
Zamknięte Na pewno tu kiedyś byłaś
Kiedyś byłam gdzieś Pomóż mi
Masz skrzydła
Nie mam skrzydeł Mam tylko ciebie
Jakiś znak Kolor na niebie w tym miejscu Zapach
Drogi Rozchodzą się w ciszy Któraś musi mieć muzykę
Latem Pamiętasz gra wszystko Tka nuty twej pieśni
Moja róża Mój kwiat Moje kolce Moje piękno Moje piętno
Nie ma śladów Nikt tu nie gościł Nikogo nikt nie widział
Piłka Co ona tu robi Kto ją zostawił
Kto po śladach których nie ma znajdzie ręce
Podrzucające kolorową piłkę Ty czy ja
Ostatnią z ostatnich zabaw Ostatnia piłka z ostatniego ogrodu
Koloryt tak intensywny że dobrze nie robi się ani miło
Rozpoznaj drogę po kolorach Co widzisz
Ciebie z białą laską Siebie nie poznaję wcale 
Są wszędzie takie same korytarze Sufity podwieszane kpiną
Mroczne chichoty Wzdęcia zamykających  się drzwi
To nie są leśne wrota Wracamy
Wracać gdy się jest w polu zasięgu
Mieć zasięg na słowa ludzi przedmioty Ogarniać rzeczywistość w konkretach
Konkretnie wyrażać konkret konkretniejszy od liczb
Frywolność zostawić frywolności
A wyobraźnię za polem Tam przyjmą ją miasta widma
Wirtualni przyjaciele Ból odcisków
Już wiem W tym miejscu miałam ostatnio mniejszy odcisk
Więc to nie są leśne wrota Bóg ścierał z nieba pejzaż kaszmirową szatą
I rzucił nią w las I ja biegłam tym lasem Za szatą Za moim niebem
Weź moją białą laskę
Ale to nie są leśne wrota?