sobota, 10 lutego 2018

Oni oboje we dwoje

Ona przeplata jego troski z zamyśleniem sufitu
Kiedy by tu odpaść
Tynkiem po zmarszczce
Obmywa łzami jego załamane
Dłonie w pogoni za czasem
On gładzi chropowatość jej
Poprzewracanych schodów do siebie w mróz
Ogrzewa przewrotność jej
Złośliwie niedomykającej się szafy
Kocham cię włożone w pamiętniki
Zakopane na działce
Wędrujące gdzieś po ulicy Bo spadło przypadkiem ze skrzydeł
Miłości ich wiecznej
Szukającej i biegającej wciąż za nimi Głośno wołającej gdy dzieli ich
Ocean wspólnie wylanych łez Egzorcyzmów na sny nie z sobą a z miłością
Do tamtej i tamtego Upadające anioły niemożliwego zbawienia.

piątek, 9 lutego 2018

Jak poznać granicę?

Powiedz coś wreszcie
I przerwała ich milczenie Zapalił papierosa
I oddalił bezruch A potem papieros rozświetlił
Ich ciemność W ledwie zajaśnionej tytoniowej lampie
Zobaczyli swoje wylęknione twarze
A już zdawało im się
Że ich nie ma
Jeśli im się zdawało to chyba coś znaczy  Krążą myśli
Rysuje się ludzkie życie
Zaprzeczenie śmierci
Czyli milczenia bezruchu i ciemności A potem on wstaje i odchodzi
Papierosy wkłada do kieszeni
Zamyka drzwi
Nikt się nie odzywa
Nie można zobaczyć w żadnym kącie jego twarzy
Nad wysiłkiem wzroku nie kołują mentolowe dymki
Czy to oznacza śmierć? 

czwartek, 8 lutego 2018

Piękno ukrwione

Po burzy Nowe życie
Odarte ze skóry niebo Prawie krwiste
Okno śpi Firanki ledwie przebudzone
Moją nagłą nagością pożądania
W nocy piękno jest bardziej ukrwione
Świtem staje się nieostrożne
Pod ścianę dochodzi tylko niewinność
Oszałamia jak ulewa
A potem ktoś podnosi głos Mówi że Jezus rozmnożył ryby
Więc wierzę że twoje usta napoi moja wilgotna rozkosz
Jakieś gęste milczenie a może przyspieszona arytmia okrywa wiosenny szal z nutą
Vivaldiego?
I nagle zupełnie nie wiadomo jak zostajemy
Dodatkiem do dnia Wszechmogącego
Wartą honorową nocy i dni tygodni i miesięcy
Aniołem jak tym stróżem ty zawsze przy mnie stój
Pod gwiazdami żyjemy i rośniemy jak miasta
Na innych planetach ktoś zostaje Bogiem
Ja proszę tylko o szklankę wody
I gaśnie ostatnie światło na gałęzi
Razem ze snem
Ukrwione niebo zaczyna świtać
Słyszałeś jak powiedziałam kocham cię?

środa, 7 lutego 2018

Bez niego jej nie ma

Kobieta i mężczyzna
W jednym krzyku dwa głosy Dwa serca w jeden rytm
On szuka jej zapachu Gdy przypływ znosi wilgotne skarby
Ona rozgląda się na przystanku Jakby razem mieli jechać w jej lęk
I gdy rozczesuje włosy zerka czy on nie stoi za nią
Ale w lustrze jest tylko kreska zimnych ust
W ramionach wielu kobiet szuka jej
Ona wsłuchuje się w męskie głosy
Ale żaden nie pasuje do jej koka i wymarzonej sukienki
Raz tylko dostrzegła jego oczy w witrynie księgarni
Grudniowy mróz bezlitośnie żartuje z ciepłych uczuć
Czasami o niej pomyśli Bo świat się jeszcze nie kończy
Wyciągnięte ramiona W pustą noc głodnych serc
Ona zdejmuje firany do prania
On nie myśli o praniu w tym tygodniu
Tygodnie przelatują po jej zmarszczkach
Lawinowo
Dzwonią do niego telefony Kiedy ona podnosi słuchawkę
Owoc połączenia nieba z ziemią Jego żebro i jej dusza
Oni razem i z osobna
Całość
Która z zawiści życia Zazdrości nocy o dzień
Nie może scalić się Z winy
Innego czasu Innego miasta Innego języka
Mijają się Liściem o Sen Prawdą o gniew
Może uda się im uprosić
O siebie dla siebie na zawsze
Ona wysiądzie z pociągu
Akurat tego i tam
A on będzie na nią czekał
Akurat tam i wtedy.  

piątek, 2 lutego 2018

Przypomnienie

Szanowni Państwo,

uprzejmie informuję, iż kontakt ze mną jest możliwy pod adresem ewa.klajman@gmail.com
Każdy Państwa mail zostanie przeze mnie odczytany i na każdy odpowiem, w miarę możliwości, jak najszybciej.
Dotychczasowy kontakt ze mną na GG jest już nieaktualny. Zlikwidowałam moje konto, więc wiadomości wysłane na dotychczasowy numer nie będą już do mnie docierać.
Mam nadzieję, że powyższa zmiana nie będzie dla Państwa uciążliwa. Wasze listy, opinie i komentarze są dla mnie niezwykle ważne. 

Pozdrawiam serdecznie,
Ewa Klajman-Gomolińska