środa, 5 lutego 2020

Skrzypek na dachu


Jadą do Auschwitz
Pociągiem pełnym sekretów
Co stanie się z tą cudowną energią
Bo oni wiedzą ale nie powiedzą
Na dachu inkarnuje się czarodziej od czterech strun
Wiąże siedem supełków na czerwonej nitce
Zaklinając rzeczywistość by świat przyjął talizman
Bo karma wróci
Ktoś rzucił klątwę zły urok złe oko
Niezgodne a przecież skuteczne
Dla bezpieczeństwa lepiej umierać w wyznaczonym miejscu
Długie palce mrozu układają
Zawszone włosy w symetryczne sople
Kości kruche jak wyschnięte gałęzie
Łamią się z trzaskiem Niektórzy nigdy już nie wstaną
W parze z głodnych ust rysują niebieski domek na ciepłej plaży wciąż dzikiej
Czarne suknie pań w chałatach panowie
Wagony pełne śmierdzącego strachu krwistej uryny bolesnych spotkań
Oczu w których widać śmierć Każdy jest lustrem każdego
Modlącego się by jutro nie nadeszło
Zdążyć napisać kartkę list słowo
Zostawić po sobie By na końcu było słowo
By mózg zechciał przypomnieć sobie rysy twojej twarzy
Wrażeniowy portret tych których nie ma
Po których nie płaczemy już bo łez nie ma
Czarne suknie pań w chałatach panowie
Skrzypek gra przechodząc wagonami
Z jadącymi na śmierć
Pozdrawiają Boga.