środa, 2 grudnia 2020

Boże Narodzenie

Nazywam się Boże Narodzenie

Mam ponad dwa tysiące lat

Przeszło dwa tysiące razy ludzie przystępowali do egzaminu

Na człowieczeństwo

Z różnymi wynikami póki co tańczą

W teatrze życia bez muzyki co zwie się szaleństwem

Wybrani ją słyszą szkarłatem krwi tym jedynym genem

Łączącym całą galaktykę z Jego krwią

Ukryty w brzuchu świata rośnie

Skrywają Go jaspisy cesarskie i krajobrazowe

Gdzieś w kamiennym zamku na piaszczystej plaży

Jej alienację pochwycił sam Duch i zamrugał światłem

Dwa razy i ona to zrozumiała odkryła długie włosy oplotła

Nauczyła wszystkie drogi kierunku do serca ziemi

Wykrzyczanych słów  proroctw spadających gwiazd w  lędźwie czas

Nie wyszedł z mody i powrotu do renesansu

Ostatnie dni przed rozwiązaniem oczekiwaniem znów na oczekiwanie

Na dnie starego kufra obitego skórą trawa cytrynowa ekologiczne runo

Nadal świerk siano anielski włos 

Digital painting uchylone lekko drzwi niech Bóg urodzi się we mnie.