czwartek, 25 listopada 2021

Szafa bez powrotu

Wciąż muszę zapewniać że potwór

Nie ukrył się w szafie

Myśli szukają zapomnianych sukienek

One wycierały czule moje łzy

Gdy wisiały na pełnych wątpliwości ramionach

Podstępem szukając drogi do szafy

Choćby potwór miał je zniewolić

Porwać aż staną się absencją w szafie

Niewyjaśnionym zniknięciem siedmiu pastelowych sukienek

Eskapizmem czegoś więcej niż ja ty my

Warstwa wizualna jak zasłona

Czyni demona bardziej demonicznym

Drzwi skrzypią i potwór zagląda do wnętrza pokoju

Domu mnie fobii świata zewnętrznego dookolności

Podaj mi rękę wejdź do szafy

Zobacz że mnie nie ma

Strumień jego głosu przepływa obok

Na ulicy przejeżdżają czarne i czerwone samochody

Po chodniku matki pchają wózki

Staruszkowie pokazują swoje zmarszczki przez opadające liście

Kreatywnie chwytam tlen w obie ręce

Prostuję ziemię by wszystko było jasne

Szafa bez powrotu 

Ty jesteś tam Tam mnie nie ma.