Zbliża się łańcuch choinkowy
W jego splotach widać
Troskę ludzkich dłoni
I tradycję lepkości kleju
Kielichy po winie
Czekają na gorący prysznic
Nowych decyzji
Senne potakiwanie
Szklanej kuli
Zbiera dym
Wrzącego barszczu
I pożogi chwili
Potajemnie zostawione ślady
Po wtargnięciu Świętego Mikołaja
I po szpilkach
Wiecznie uciekającej gdzieś
Matki
W worku prezentów
Brakuje czegoś dla
Samego życia
Zapomniana rodzicielka
Stara Ziemia
Bez pudru i perfum
Tli się na fioletowo
Skryta lampka
Zażenowana gadaniem
Psów i kotów po dwunastej
Głośny trzask zamykanych drzwi
Niszczy zarzewie radosnej naiwności.