Mam przywilej bycia ułomnym
Powinnam się cieszyć
Bo wygnanie
Jedynie gwarantuje mi szansę
Że mogę chcieć powrotu
Jak wiatru we włosach
Co mnie nadzieją napełnia
Niestosowne myśli
Refrenicznie częstują moją posiwiałą głowę
Jakby to miało zagęścić czas szczęściem
Moje fizjologicznie wołanie o litość
O powrót dorosłego człowieka na podwórze dziecięcości
Choć jednej chwili prawdziwej natury
Kobieta dziecko
Smutek organizmu
Aż dzwoni
Idąc rokiem po grubym piachu
Takich smutków można zebrać pełne sieci
Na co to komu...