czwartek, 2 lutego 2017

Wojna

W naszej wiosce (cały czas mówimy o globalnej wiosce) powszechnie wiadomo, że wszyscy umrzemy. Wie to każdy, kto ogarnia już wiekowo rzeczywistość. Śmierć jest pewnikiem, jest jak Zawisza i Urząd Skarbowy,  nie ominie nikogo. Z takim przekonaniem można by ukrócić czas oczekiwania albo czas przejściowy (jak kto woli) i odebrać wszystkim życie. Jednak od momentu pojawienia się człowieka wśród traw, drzew, kwiatów i zbóż jest pewna obowiązująca wszystkich bez wyjątku zasada. Najważniejsza zasada naszej wioski (cały czas mówimy o globalnej wiosce), która nie zależy od niczego innego, bo ona po prostu jest - życia nie odbiera się. Życia nie odbiera się nikomu; ani sobie, ani nikomu innemu, nawet tym, których nie lubimy. Nie podchodzi się z bronią w ręku do życia, nie płoszy się go grubym sznurem i nie straszy żyletką. Życie do nas przychodzi i od nas odchodzi. Życie na nas spływa i na tej fali płodowej wznosimy się 9 miesięcy, a potem się rodzimy, nie wiadomo na ile. Ta wiedza jest nikomu i do niczego niepotrzebna. Nie ma co spekulować ani gdybać. Wioska ma na swoich drzwiach, a drzwi wioska ma tylko jedne (cały czas mówimy o globalnej wiosce), duży napis "Nie odbierać życia sobie i innym" i jeżeli ktoś nie potrafi tego respektować to zostaje wypluty poza nawias, nawias rzeczywistości podłogowej, rzeczywistości wioski. Od tej pory żyje w takim ruchomym kinie i można przyjść, i obejrzeć projekcję z tym kimś niedostosowanym. Ten ktoś gra rolę tylko jednego seansu. Jest aktorem dla zrozumienia własnej roli - życia w wiosce. To niesamowite, że mijają lata, całe ich tony, zmienia się praktycznie wszystko, ewoluuje cywilizacja w każdym obszarze, ale zasada widniejąca na drzwiach wioski pozostaje wciąż jedna i ta sama - nie odbiera się życia. Zrozumieć wojnę to zaprzeczyć sobie samemu. Wojna jest burzą niezesłaną z nieba, więc po niej nie ma słońca, ale są pogorzeliska. Wojny ma nie być. To nie jest czas, który potoczność zabija. Każdy zamach na drugiego człowieka jest zamachem na Boga.