niedziela, 19 marca 2017

Rustykalnie

Czytam długą powieść, bo liczącą prawie 800 stron. Autor skupił się do granic możliwości i do granic niemożliwości na temacie głównym, przewodnim i wiodącym, a resztę potraktował jak resztę. Reszta to wątki poboczne, motywy i epizody, opisy niezwiązane z akcją, etc. Wobec trudu, jaki sobie zadał - 800 stron, utrzymanie chronologicznej fabuły i panowanie nad sytuacją - układem zdarzeniem tak go pochłonęło, że w każdym kraju, mieście i osadzie, wszędzie gdzie domostwo wznosi się nad piaskownicę, panuje styl rustykalny. Sama bardzo lubię. Istotnie, wrócił jakiś czas temu na salony, jest modny i wiele kosztuje. Jednym z warunków stylu rustykalnego jest minimalizm, więc tu się jakoś usprawiedliwię. Dostaję wciąż połajanki od Państwa, że czytania tu u mnie jak na lekarstwo. Minimalizm - wprowadziłam styl rustykalny. Rękodzieło? Hm, prywatnie jak nikt nie widzi, pracuję z drewnem i szkłem, bo malowanie działa na mnie tonizująco i detoksykuje z chamstwa ulicy. Prosta forma... Czytelny przekaz... A ja tak chcę zaprowadzić na blogu styl rustykalny, bo kocham naturę i zachwycam się wsią od zawsze. Wprowadzę komodę na bloga i zainwestuję w wiklinę. A tak w ogóle to czym jest prostota? Często mylona z prostactwem albo posądzana o brak wyobraźni bądź niedorozwój w jakimś obszarze. Prostota jest osnową istnienia, bo przypomina o niezbędności, konieczności, ale i wystarczalności, symbiozie człowieka z przyrodą. Dziwne jest zapominanie powszechne o prostych czynnościach, prostych przedmiotach, o prostocie życia. Dzwonkiem jest straszne wydarzenie. Jeśli nic się nie dzieje, pędzi się dalej, a potem sztucznie postarza krzesła i stół, żeby pasowały do naszego wnętrza - wnętrza domu, wnętrza nas, gdzie udajemy, że jesteśmy. Albo udajemy, że nas nie ma.