Adonaj zsyła deszcz
Na modlitwę moją
Zroszone zapewnienia
Pachną lawendą
Przemokłe macewy
Oddają naftaliną
Po trzecim kadisz
Katolickie krzyże
Wyciągają chude ramiona
Na łzy Pańskie
A prawosławne przesłaniają się
Przekątną czasu
Na zadumanie parasola
Hare Kryszna
Krzyczy wesoły łysol
W worze po starych ziemniakach
Budda klepie się po brzuchu.