Dostałam bon rabatowy na moją duszę
Tak mi się wydawało
Dopóki nie odkryłam że to chwyt
marketingowy
Zlot czarownic polujących na moje
przyszłe bliżej nieba
Taką trąba powietrzna znalezienia
się w nieodpowiednim czasie
Progresji
I mocnym pociągnięciem czerwonego
paznokcia
Po rozgrzanej świecy Już nigdy nie
przeczytam mojej historii do końca
Mojego do nieba wołania Mojego
krzyku w bolesny blat ziemi
Jestem ostatnim poetą którego
podejrzewać można o parodię
A na twarzach widzę pół
przyklejonego uśmiechu
Kto by widział twarze w gęstej
brunatnej ścianie
Zostaje mi tylko nie wrócić do
serca narracji Po wojnie
Kalecy wyrywają mi papier z
drukarki
Albo mój wiersz albo ktoś nie
odzyska wzroku
Na ścianach pucharu spływa żałoba
Usta już nie wilgotnieją
Piersi rozrywa pokusa zbadania
anioła
Pani nie ma z realizmem nic
wspólnego
Do tego trzeba być psychologiem
klinicznym
I mieć 35 lat stażu
Drzwi klatki są już od dawna
otwarte
Zawsze były
Ma pani syndrom wyuczonej
bezradności
Proszę się poczęstować cukierkiem
Jest dobry bo ma orzech laskowy w
środku
Niech pani zostawi religię Kościół
jest po to by za mordę wszystko trzymać
Prawo do szczęścia to jeszcze nie
hedonizm
I pani je ma Proszę spokojnie sobie
palić
Ja też zapalę i razem sobie
będziemy palić
Jak panią znów ogarną te nastroje
To proszę przyjść Sobie zapalimy
I proszę głośno obiecać że już się
więcej pani nie potnie
Ale głośno tak żebym usłyszał Jak
pani może pić kawę bez cukru
Co pani sądzi o ideologii
lansowanej pod nazwą socjalistycznego realizmu
Mnie uczono rzetelnej psychologii i
miałem praktyki twarde jak cycki osiemnastolatki
Lubi pani seks rano czy wieczorem
jakie ma pani fantazje
Ja bym na pani miejscu z matką nie
rozmawiał
W ogóle na pani miejscu to ja bym
sobie już dawno w łeb strzelił co ja mówię
Seks woli pani w ubraniu czy
całkiem rozebrana
Ja się rozebrany czuję jakiś
odkryty Płaczę przed pacjentką Nigdy mi się to nie zdarza
Ja w seksie wolę być zdominowany
wyobraźnia przedniego gatunku
Moja praca jest moją chorobą jest
praca
Ale nie targnie się na siebie
dziewczyna więcej Totalitaryzm męskiego wzwodu
Ogarnął te kolorowe szmatławce i
dziewuchy nas mają za koguty
Kiedy pani zaczęła miesiączkować
Z czym kojarzy się pani menstruacja
Czasami trzeba wyrwać się z domu
pójść na jakiś recital
Nie mówię o medialnym zgiełku może
łyżeczkę cukru jednak
Nie
Literatura woli miłość i kochanków
Więc można to przenieść na życie
gdy kocha się tak literaturę
Chociaż ostatnie słowo nie musi być
ważne
Jakby na to nie patrzeć nie
chciałbym być na pani miejscu
Jaki rozmiar stanika pani nosi
Mam swoją teorię na temat biustu i
kondycji psychicznej
To działa
Duży się pani trafił orzech laskowy
Wracając do tych czarownic ja nigdy
nie wiem kiedy pani pisze na jawie
Śni improwizuje ironizuje jakby
podmiot wierszy nie umiał mówić zwyczajnie.