środa, 27 maja 2015

Ranią tylko mali i słabi

Mam emocjonalny odbiór słów. Chociaż ze słowami też trzeba trochę pomieszkać. Choćby po to, by zrozumieć samo załamanie pogody. Choroby dotyczą tych organów/części ciała, które kiedyś zostały źle potraktowane. Ciało odpowiada. Każda tkanka i komórka dopomina się głośno... Najgorszy jest brak witaminy M. Z odejściem bliskich żegnamy kawałkami siebie. Przepraszam więc za każdą krzywą literę, za każdy najdrobniejszy znak interpunkcyjny przelany. Asekuruję się mówiąc, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Mamy genialny potencjał, którego nie potrafimy przez całe życie uruchomić. Mówię o tym teraz, bo są takie pory egzystencji, gdzie chciałoby się wycisnąć z siebie więcej lub choćby odsunąć znużenie na później, by czegoś nie przegapić. Sądzę, że wiele życia przeleciało mi gdzieś tam, rozmyło z deszczem i spłynęło po szybach, że nie wykorzystałam swoich pięciu minut przynajmniej pięć razy. Nie można żyć bez kogoś czy bez tego kogoś? Życie pustką, choć samemu myje się zęby i samemu czyta książkę. Pustka jako bolesna jama, niezapełniona przestrzeń boli czy brak konkretnej osoby boli? Łaska przychodzi do człowieka jego właściwą czułością. Wielki dar samoświadomości; odczytywania każdej wiadomości w polu i zasięgu. Nie minąć, nie przeoczyć, nie zmieszać z całą resztą.