środa, 13 maja 2015

Stary rybak

Połyskujące ziarenko piasku
Utknęło głęboko
Pod stopą nieczułego mężczyzny
I nie było go już widać
I stało się formatem
Wydmy co nocą spłynęła
Do morza
I przemieniła się w fokę
Co zżarła rybę
Będącą ostatnią wieczerzą
Starego rybaka
I stary rybak umarł
Z głodu nad ranem
I osierocił starą drewnianą chatę
W której nie było ryb
A wszystko przypominało ryby
I pachniało rybami
Położona przed domem
Wycieraczka z ogona rybiego
Której nie było
Bo stary rybak 
Wchodził prosto z piachu
Do chaty
Więc to była metafizyczna wycieraczka
Nie żałuj rybaka
On nie istniał realnie
Bo duszę miała tylko jego chata
Rybak był metafizyczny
Wymyśliła go chata
Co tęskniła za człowiekiem
Chata była z belek
Belki z drewna
Olchy z najpiękniejszego sadu
Którą pieścił i podlewał
Samotny ogrodnik
Oddając jej za dnia część swej duszy
A nocą część swego serca
Drzewo wyrosło na bardziej ludzkie
Więc chata była realna
A rybak wytworem chaty
Ale turyści na plaży
Widzieli tylko rybaka nie chatę
Bo oni nie znali
Przenikalności błon obszarów i wyrażeń
Oni mieli próg do przekroczenia
Przenikalności
A przenikalność nie ma progu
Więc próg chaty rybaka
Był iluzoryczny dla turysty
Metafizyczny dla poety
Odłamem meteorytu dla astrologa
Dlatego wycieraczka z rybiego ogona
Nie istniała
Nie kładzie się wycieraczek przy progu
Którego nie ma
Miała kształt trapezu
Z pofalowaną podstawą 
Przenikalność bez granic i progów
I ufam
Że uda mi się przeniknąć
Zagadnienie choć jednej belki
Z chaty starego rybaka.