Żeby być bardziej z innymi
Akceptacja walką z samotnością Dziwką która włazi na człowieka
I za gardło trzyma
W mieście samotnych uciec trudno przed
Jej pandemią Ktoś wynalazł na nią szczepionkę
Ktoś wziął koło ratunkowe i zadzwonił
Do przyjaciela Po prostu miał dwie komórki
Cwaniak
Najlepiej wyjechać z kraju Kryzys jest już globalny i garb samotności
Przedziera z kiczowatych amerykańskich filmów
Może w kupie nas nie ruszy w kupie nas nie ruszy
Szemrają szczury Bardzo rano kiedy dzień nie jest jeszcze ubrany
A słońce ma nieumalowane usta
Widać dym nad jednym z budynków
Jakby tam był komin jakby tam było ciepło
Igły z rozpalonego pracą na nadgodziny komputera
Głupieją na dym komin i chleb
Mogę coś dla ciebie zrobić
Pyta oddany przyjaciel aż po samo gadu-gadu
Dotknij mnie
Czekam na odpowiedź coś się w międzyczasie zresetowało
Gdzieś mignęło exit i close
Ściana warknęła i rzuciła na to korkami
Elektryczna droga do prawdy ucięta na pół
A drugie pół zostawiam sobie w ten dym i komin
Wchodzę dziką od braku normalności klatką w dom
Skrzypiącymi schodami piecem pamiętającym wieki cywilizacji
Miodem smaruje chleb nieogolony chłopak
Opowiadam mu o kulkowych emotikonkach wysyłanych znajomym
A on się uśmiecha Dziwi Bije brawo Macha mi.
Pyta oddany przyjaciel aż po samo gadu-gadu
Dotknij mnie
Czekam na odpowiedź coś się w międzyczasie zresetowało
Gdzieś mignęło exit i close
Ściana warknęła i rzuciła na to korkami
Elektryczna droga do prawdy ucięta na pół
A drugie pół zostawiam sobie w ten dym i komin
Wchodzę dziką od braku normalności klatką w dom
Skrzypiącymi schodami piecem pamiętającym wieki cywilizacji
Miodem smaruje chleb nieogolony chłopak
Opowiadam mu o kulkowych emotikonkach wysyłanych znajomym
A on się uśmiecha Dziwi Bije brawo Macha mi.