Goni wiatr odłamek
Macewy
Po kirkutach bezwietrznych
I kirkutach szemrzących
Odbija kamieniem ostrobokiem
Raniąc najbliższe wieki i dzieje
Zdziera lastryko kartką kalendarza
Milczy
Mija diabelski młyn
Pod prądem skojarzeń
Unosi się tuman kamieni
Porwany z nim tałes
Ozdobnie wycisza jazgot ukamienowania
W kolejnej wojnie
Spadają kolejne odłamki
Macewy
Zielonym do góry
Rośnie nowa racja stanu
Zamknięta konserwa
Napęczniałego żalu.