poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Wielkopostny

Panie mój, lękam się, bo jestem sama. Panie mój, lękam się, bo nie jestem sama. Obok mojej krainy pada deszcz. Nie dosięga on mojej pustyni. Mój deszcz zepchnęłam moją siłą w głąb siebie. Tym samym moja siła okazała się moją największą słabością. Panie mój, moje łzy padają na moje zaryglowane drzwi i zabezpieczone przejścia. Waruję sama w obawie przed sobą. Na mojej pustyni wypatruję Anioła, nadsłuchuję Ciebie. Przesypuję piach, cofam się przed przejściem i pielęgnuję ślady wspomnień w wysprzątanej szklarni. Panie mój, lękam się, bo jestem. Jeśli zechcesz na mnie spojrzeć, podzielę się z Tobą moim postem i moim świętem, tak jak Ty dzielisz się ze mną Swoją Krwią i Swoją Miłością. Panie mój, lękam się, bo czekam. Moja pustynia łaknie tamtego deszczu. Źródło znalazłam, lecz moje ręce są puste. Do ust podniosłam lęk i oczekiwanie. Pragnienie tak silne, że stało się wypatrywaniem. Wypatrywaniem całej pustyni.