niedziela, 21 czerwca 2015

Antykwariat

Mały złotawy antykwariat na końcu wąskiej uliczki
Zaprasza gestem baśni do środka
Żeby tak jeszcze piernikiem zapachniał Na mostku stał
Przewracam grube książki na półkach
Szukam tytułu Odpowiedzi na moje wołanie
W tępy blat stołu kurczowo trzymam się
Chwili jak tchórz skazaniec
Niedorozwinięty krzyk
Pożera nutę Nie ma dopowiedzenia dokończenia
Życie bez puenty ale i bez znaku zapytania
Potrząsanie głową jako maniera Rewolucja
Podniesienie nuty
Akompaniament kocha się sam ze sobą
Skrzydła sypią mieniącą muzyką która przyzywa
Metaliczny smak w ustach
Umiera chwilę potem sam fortepian
Ulatują w próżnię próżną głód i brak
Puste miejsce w połowie koncertu
Zajmuje Półczuwanie.