poniedziałek, 29 czerwca 2015

Milczenie mowy

Przepowiadam sobą siebie Przeszłością
Odmierzam siebie do siebie
Dzielę sobą i pomnażam o ciebie
Zanurzam odklejone tatuaże historii w rzece której
Nurt przekroczył mnie mną nim woda obmyła
Dwie trzęsące się ręce
Ujmuję nimi zimne kamienie Wydobywam z nich głos
Weryfikuje opinię na temat głosów
Śpiewamy z rzeką oddalając nietypowy stan
Całkowitego milczenia Najwyższego stopnia biegłości mowy
Języka zaklętego w Babel
Z wdziękiem pokonującym natręctwo echa
Wciąż ulokowanego w sejfie cyklicznym
Zapowiedzi na mszy wieczornej odmiany losu
Ale te starsze panie nie pamiętają gdzie ulokowały kody i klucze
Kapłani z Indii wyrzucają dzieci z balkonów
Bo wiara wymaga poświęcenia i ryzyka
Rodzice cieszą się z siły rytuału
Więc wyjmuję jedną ręką serce
Drugą kamień
Czerwona rzeka jak anachronizm
Poezji po wiekach wieszczach
Pod kamieniem połyskuje obol
Specjalnie dla mnie Położę go na oczy na własnym pokazie.