Zaczesany kontynent
Ujawnienia prawdy
W kolejnym wymiarze
Oka z zawiniętą rzęsą
Dryfuje obszar przeludniony
Od myśli niespokojnej
Ofiara na ołtarzu złożona
Dzwonek temu
Stali na marmurowych schodach
Z lekka pijani, a trochę udawali
Kapało z kranu szumowiną
Niestrawności i rannych kaców
W oddaleniu od kieliszków
Na kurzej stopce
Podpięty sen lekko oparty
O front ofensywy Freuda i Junga
Estetyczna próba nazwania
Ostatniego pochwycenia kołysania
żyrandola
Stali na kamiennych schodach
Z butelkami z wymiękłą etykietą
Czas obruszył się z lekka
Że już na adlerowskim rowerze
Przemierza się topnienie lodowców
Erotycznych nocnych przyzwoitek
Na hotelowych korytarzach
półświatek
Elektryczności i obić tapicerskich
W supełkach wykładzin z przeceny
Ślady po butach z wyprzedaży
Stali na drewnianych schodach
Żal za serce ściskał, że to już
koniec.