Okno
Taka chwila z życia na życie
Okno
Myśl dalekosiężna Moje oczy za
oknem
Moje oczy w niebie Moje oczy w
tobie
Okno
Raz płacze Raz ucieka w przestrzeń
Przy framudze stoi niewidomy
Granica której nie znam Dalej
siebie
Poza nie sięgnę Drzemię na framudze
Moja poczekalnia
Nic nie trwa wiecznie poza trwaniem
Łudzę się że coś zmieniam że się
zmieniam że świat się zmienia
Nie trzeba się odwracać by być
odwróconym
Nie trzeba marzyć by odfrunąć
Ochłodzić się nocą otworzyć
Granatu skórkę późną sokiem i
miąższem
Naznaczoną samotnię dobrodziejstwa
odpoczynku od dnia
Noc jest zawsze mówi niewidomy To
nie jest dobrodziejstwo
W drzewach nie ma obietnicy
poznania tylko odwrotu
A tak poznać poprzez drzewo Tu śpi
puenta
Nie Tu ziemia sypie się na usta
Pod tym drzewem usychamy.