niedziela, 26 lipca 2015

Niewidomy wygląda przez okno

Okno
Taka chwila z życia na życie
Okno
Myśl dalekosiężna Moje oczy za oknem
Moje oczy w niebie Moje oczy w tobie
Okno
Raz płacze Raz ucieka w przestrzeń
Przy framudze stoi niewidomy
Granica której nie znam Dalej siebie
Poza nie sięgnę Drzemię na framudze Moja poczekalnia
Nic nie trwa wiecznie poza trwaniem
Łudzę się że coś zmieniam że się zmieniam że świat się zmienia
Nie trzeba się odwracać by być odwróconym
Nie trzeba marzyć by odfrunąć Ochłodzić się nocą otworzyć
Granatu skórkę późną sokiem i miąższem
Naznaczoną samotnię dobrodziejstwa odpoczynku od dnia
Noc jest zawsze mówi niewidomy To nie jest dobrodziejstwo
W drzewach nie ma obietnicy poznania tylko odwrotu
A tak poznać poprzez drzewo Tu śpi puenta
Nie Tu ziemia sypie się na usta
Pod tym drzewem usychamy.