Zredukowana do wersu Prawie mnie
nie ma w lustrze
Prawie nie mam cienia Tu jest tylko
samotna ściana
Tak zostały oszukane moje uczucia
Tajemnica przybliżyła tylko do
większej tajemnicy
A ta powiła dziwaka
Przeczłowieczam się Zbieg z
własnego ciała
Przytulonego raz przez Jezusa na
oczach ślepych i niemych okien
Pierwsi i ostatni świadkowie chleba
naszego powszedniego
Sakralizacja męczeństwa lirycznego
ja
Literackiej skóry z demona papieru
Z
kulturą obrazkową gdzie dominuje oko mojej duchowej intuicji W dylematycznym literackim świecie
Z przesłankami zawartymi w tekście
Z dala od drogi
Tworzę anagramy z braku perspektyw
Taki haczyk dla węszących krytyków
Podlizuję się Świadectwu Pawła z
Tarsu
Chcę poczuć Ducha Świętego jak
Chanel 5
Ale dobrze czuję się tylko w samym
miąższu pomarańczy
To już poezja podwyższonego ryzyka
Śpiewam od trzeciej zwrotki
Literackie studium przypadku
Nawet mimetyzm widzę już tylko w
nawiasie
Okulary są do mnie bardziej
przywiązane niż
Ja do ja.