wtorek, 21 lipca 2015

Mój wyraz

Zredukowana do wersu Prawie mnie nie ma w lustrze
Prawie nie mam cienia Tu jest tylko samotna ściana
Tak zostały oszukane moje uczucia
Tajemnica przybliżyła tylko do większej tajemnicy
A ta powiła dziwaka
Przeczłowieczam się Zbieg z własnego ciała
Przytulonego raz przez Jezusa na oczach ślepych i niemych okien
Pierwsi i ostatni świadkowie chleba naszego powszedniego
Sakralizacja męczeństwa lirycznego ja
Literackiej skóry z demona papieru
Z kulturą obrazkową gdzie dominuje oko mojej duchowej intuicji W dylematycznym literackim świecie
Z przesłankami zawartymi w tekście Z dala od drogi
Tworzę anagramy z braku perspektyw
Taki haczyk dla węszących krytyków
Podlizuję się Świadectwu Pawła z Tarsu
Chcę poczuć Ducha Świętego jak Chanel 5
Ale dobrze czuję się tylko w samym miąższu pomarańczy
To już poezja podwyższonego ryzyka
Śpiewam od trzeciej zwrotki Literackie studium przypadku
Nawet mimetyzm widzę już tylko w nawiasie
Okulary są do mnie bardziej przywiązane niż
Ja do ja.