Święty Michaelu Archaniele
Święty Mieczu Potęgi Wielki
Wojowniku
Ja żołnierz 14031966 Armii
Boga
Proszę byś podniósł mnie z
kolan
Miałam kiedyś taki rok w
którym umarli dwaj moi bracia i odszedł mąż
Nie było wojny W ciągu paru
miesięcy straciłam trzech mężczyzn mojego życia
Pora zejść na wiersz Nie
miejsce na tkliwość ckliwość czułostkowość łezki buzi
Twarda liryczna
rzeczywistość
Przez pół roku spałam Nocą
stającą w poprzek której ani przechodzić
Przeskoczyć Trzeba chwycić
się nieba by ją przespać
Nie przepaść w niej Nie dostać zawału serca jest tak trudno albo
wylewu
Święty Rafaelu Archaniele
Bóg uzdrawia Ześlij swoje
szmaragdowe światło Wiadomość na komórkę
Nie ma rodziców braci Życie
usiadło na taborecie Utraciłam korzenie
Kręgosłup od siedzenia na
taborecie bardzo boli A ja jestem tylko Ewą
Mam w dłoni pióro Grzebię
nim bliskich Walczę z cieniem
Lucyfer mnie na światłach
goni Straszy że ugryzie gdzie mnie boli
Trzymaj się wersu Opanuj
emocjonalność Naciągnij metaforę Ubierz epitet
Wypasiony bez ulegania
sezonowości Inspirowany modą z sentymentem
Do starej motoryzacji Mam
skłonność do przykrótkiej prozy Przydługich wierszy
Tak jestem skonstruowana
psychicznie Minimalistka z wyobraźnią
Rozpiętą na plenerowych
sztalugach Szukam wciąż ciebie
Święty Gabrielu Archaniele
Czy było Ci kiedyś żal
człowieka
Bliscy to sprawa świadomości
Obecność jest darem
Ocal mnie miłością Gdy tylko
pióro w ręku mam
Jeśli możesz jeszcze wstać
to wstań mówisz głosem mego ojca
Pochylasz siwizną mojej matki
We mgle po zapachu nut
anielskich rozpoznaję ślady
Echem sylabotonicznym z
zagubioną średniówką
Jeśli możesz jeszcze wstać
to wstań ponawiasz
Bóg jest Miłością.